My name is Bond... (10/2012)
Nie mogłam przegapić premiery kolejnego "Bonda". Więc za wczasu zarezerwowałam bilety na piątkową premierę Skyfall. Czy jestem fanką Bonda? chyba tak, choć bez szaleństwa. Zawsze się dobrze oglądało filmy o tym agencie - mężczyźnie idealnym, niebezpiecznym, przystojnym, szarmanckim; z awsze coś się działo i czas mijał na przyjemnej rozrywce. Moim ulubionym odtwórcą był Sean Connery. Do czasu Daniela Craiga, który jest takim "przystojnym brzydalem", hehe. Moim ulubi eńcem teraz. Skyfall mi się podobał, było wszystko czego oczekiwałam - akcja, intryga, piękne miejsca - wszystko bardzo plastyczne. Bardzo fajne odwołania do poprzednich filmów i całej "Bondowskości", z lekkim przymrużeniem oka. Świetna p iosenka Adele. Agent 007 od niedawna przestał być taki idealny i stał się człowiekiem, co mi bardzo pasuje. Rozrywka dla mas ale w sumie czemu nie, nie zawsze musi być ambitnie i wysokich lotów. W końcu masę tworzą jednostki.