Oskarowe wieczory (03/2013)



Oskary 2013 rozdano. Nie jestem wielką fanką Oskarów i nie przykładam zbyt dużej wagi do tego czy film go dostał czy nie – to tylko jedna z wielu amerykańskich nagród pod amerykańskie gusta; a o gustach się podobno nie dyskutuje. Ale w tym roku niektóre filmy nominowane i nagrodzone złotym posążkiem  zaciekawiły mnie już na etapie kinowych zwiastunów, były na liście „do obejrzenia”. Końcówka 2012 i początek 2013 nie sprzyjał wyjściom do kina, niestety. Za to ostatnimi czasy jakoś obudziła się w nas chęć na obejrzenie „czegoś” – padło na oskarowych zwycięzców. I tak prawie wieczór w wieczór jeden film udaje nam się obejrzeć. Czyli nie są złe skoro nie zasypiamy, hehe, jak to się czasem zdarza na kiepskim filmie.

ARGO 
Mój faworyt. Fabuła tego jak i kolejnych do znalezienia w sieci (np. www.filmweb.pl ). Historia  nie jest jakaś bardzo wyszukana, skomplikowana, raczej klasyczna z tego typu. Nie ma jakiś wielkich dramatów, wielu punktów zwrotnych, zaskakujących zdarzeń. A jednak, film wciąga jak czarna dziura (moje subiektywne odczucia),  dobre tempo, zdjęcia, logika zdarzeń, atmosfera i sugestywność stanowią dla mnie o jego sukcesie. Zgrabnie opowiedziana historia, mile spędzony czas na kanapie. Ben Affleck chyba faktycznie idzie śladem Clinta Estwooda. Warto obejrzeć. 


ŻYCIE PI
Pięknie zwizualizowana powieść Yanna Martel. Historia – opowieść – bajka w lekko bollywoodzkim stylu, z pozoru naiwna - ale niosąca jakieś przesłanie. Świetny film dla estetów. Oczywiście trzeba pamiętać, że większa część obrazu Anga Lee powstała na komputerze, inaczej nie byłby tak bajkowo piękny. I przy całej jego plastyczności nie myśli się o wierności rzeczywistemu światu, po co skoro jest pięknie. Piękny – to najlepsze określenie dla niego. We mnie zostały te obrazy, żałuję że nie widziałam go w 3D. No i oczywiście Richard Parker, mój ulubiony zwierzak J. Cyfrowy – ale co tam, jak się człowiek wkręci w film to zapomina co jest rzeczywiste a co nie. Całość spójna i konsekwentna, dobrze się ogląda.




PORADNIK POZYTYWNEGO MYŚLENIA
Mocno reklamowany na hit i czarnego konia Oskarów. Mnie nie powalił na kolana, nawet nie zachwycił. Historia jak każda inna, gra aktorska przyzwoita. Oskar dla Jennifer Lawrence nie wiem za co. Wniosek po filmie jeden: każdy z nas jest wariatem lub ma w sobie pokłady szaleństwa ujawniające się w pewnych okolicznościach. Sama prawda.  Film ok, ale nie polecam, chyba szkoda czasu.

 

NIEMOŻLIWE 
Ten film nie miał wielu nominacji (Naomi Watts jako aktorka pierwszoplanowa) ale go tu umieszczę. Historia tsunami w Tajlandii w 2004 widziana oczami  5-cio osobowej rodziny (historia oparta na faktach). Wstrząsająca, realistyczna i bardzo przemawiająca do psychiki. Cały ten chaos natury i próba dla człowieczeństwa wywraca człowiekowi bebechy. Odetchnęłam z ulgą gdy film się kończył, choć obrazy długo mi siedziały w głowie; brrr... Mnie się podobał, polecam.

DJANGO
 Quentin Tarantino w swoim bardzo dobrym wydaniu. Pełen irracjonalnych z pozoru dialogów, pastiszowych scen, ukrytych smaczków, odwołań. Akcja konsekwentnie zmierza do nieuknionego - wielkiego finału. Gra aktorów, muzyka, zdjęcia - to mocne strony wg.mnie; idealne połączone tak, że po ok.2,40min. oglądania nie jest się zmęczonym. Oczywiście krew chlusta na wszystkie strony do czego nas już przyzwyczaił ten reżyser; o dziwo, u niego epatowanie brutalnością (rozbryzgujące się ludzkie ciała) nie jest odrażające, to kwestia konwencji filmu.
Ja osobiście bardzo lubię kino Tarantino, Django prawie tak dobry jak Bękarty 
Wojny, wg. mnie bardzo porządne kino, polecam tym którzy lubią ten gatunek.