Story of my life

 Po kilku dżdżystych i słotnych dniach niedziela zaczęła się słonecznie. A że byłam akurat w Bukownie, postanowiłam wyskoczyć na krótki przedpołudniowy spacer do lasu. Lasy Bukowiańskie to głównie sosny i piach, ale dla mnie urokliwe, gdy słońce przebłyskuje pomiędzy drzewami i podświetla leśne skarby. Uważność i "łapanie kadrów". Miałam ogromną przyjemność obcowania z ciszą i spokojem lasu. Wędrowałam sobie wzdłuż starego koryta rzeki Sztoły. Smutny obrazek, upływ czasu i melancholia...a przed oczami żółtopiaszczysta rzeczka z zimną wodą do kolan w której brodziłam jako dzieciak... Wracając przeszłam przez zalew Leśny Dwór. Ślady bytności bobrów, szmaragdowy staw mniejszy, a w dużym lustrzane odbicie pięknej słonecznej jesiennej niedzieli.  Energetycznie.

 Dzisiaj 11 listopada, Dzień Niepodległości, dzień wolny. Nie chciałam zmarnować tego słonecznego i ciepłego dnia na totalne lenistwo, więc wybrałam się na spacer do Parku Tysiąclecia. Po ostatnich inwestycjach jest tu bardzo przyjemnie. Najbardziej odpowiada mi jego naturalny charakter oraz mała ilość ludzi. To jak spacer po lesie, w ciszy i spokoju. Przeszłam się wzdłuż Brynicy aż pod Stadion Ludowy, potem koło Siedliska Stawiki skręciłam nad Staw Borki, żeby uciec od ludzi i być bliżej natury.  W przyrodzie jeszcze końcówka jesieni, drzewa trzymają ostatnie złote liście. Błękit nieba nasycony aż oczy bolą. A słońce rozgrzewa całą swą mocą i koloryzuje świat we wszystkich odcieniach jesiennego krajobrazu. Totalny relaks i odpoczynek. A że dzisiaj święto narodowe więc wieczorem wybraliśmy się do zagórskiego lapidarium - kapliczki AK, gdzie co roku organizowane są uroczystości z okazji Dnia Niepodległości. A "Joachim" obok aż się świeci jakby był ze złota.