Bukowno to moje rodzinne miasto, ale nie mieszkam tu już ponad 20 lat. Z tego też powodu wciąż odkrywam nowe ciekawe miejsca w tej okolicy, które niedawno powstały; albo też odkrywam stare miejsca od nowa, patrząc, jak się zmieniły od czasów moich wspomnień. Tym razem wybrałam się na rowerową wycieczkę, aby pozwiedzać właśnie takie miejsca w tej okolicy.
Najpierw jadę na tzw. Osadniki, czyli tereny przemysłowe gdzie króluje hałda odpadów lokalnej kopalni. Tutaj jest też pierwszy punkt mojej wycieczki - w starym wyrobisku piasku zaczęły wybijać wody gruntowe, dzięki czemu powstało tzw. Jezioro Bolesławskie (nazwa nieoficjalna, ale na google maps tak to jest nazwane). To efekt zamknięcia kopalni w Olkuszu, zaburzona gospodarka wodna tego terenu, o licznych zapadliskach w lesie nie wspomnę. Zbiornik wodny wygląda przyjemnie, ale ponieważ jest to teren prywatny i wciąż w eksploatacji, obowiązuje zakaz wstępu - patrzę więc z daleka z głównej drogi.


Jadę dalej w kierunku Olkusza. Tuż przed rogatkami miasta w lesie znajduje się Grodzisko Stary Olkusz. Dziś pozostały tu ruiny kaplicy z XIVw. oraz pamiątkowy obelisk powstały już w latach XXw.


Skoro dotykam historii tych okolic, to jadę dalej tym śladem, na nowy cmentarz żydowski w Olkuszu.
Teraz, post factum, trochę żałuję, że nie podjechałam jeszcze na stary cmentarz. Jak wszystkie stare nekropolie króluje tu smutek i piętno czasu - niepamięć...
Znalazłam tu pierwsze leśne skarby w tym roku - maślaczki.
Jadę dalej do miasta i mijając po lewej stronie rynek, skręcam w drogę w kierunku Bukowna, by po kilkuset metrach skręcić w ścieżkę rowerową biegnącą przez las. Las piękny, sosnowy, cichy i spokojny. Niestety znaczna część ścieżki rowerowej została wysypana grubym tłuczniem, po którym jazda to koszmar. Ale nie mam już gdzie uciec, więc męczę się i jadę wyczekując, aż wróci naturalna, leśna nawierzchnia.
W cieniu sosen dojeżdżam w Bukownie, tzw. Bożej Męki, pięknej drewnianej kapliczki, bardzo zadbanej. Kierując się dalej drogami przeciwpożarowymi, przecinam asfalt i znowu wjeżdżam do lasu (na wysokości zakrętu i drogi do Leśnej Polany), na ścieżkę pieszą wzdłuż koryta Sztoły (obecnie suchego). Tutaj jazda rowerem też okazuje się wymagająca, bo teren mocno piaszczysty i utrzymanie się na rowerze to miejscami niezła gimnastyka.
Cała wycieczka rowerowa była przyjemna, trochę po asfalcie a trochę po lesie, gdzie miałam kamienisto - piaszczyste wyzwania. Cieszę się, że zobaczyłam te miejsca, choć wiem teraz, wertując mapę, że mogłam dodać więcej punktów "to see" na mojej trasie. Ale przynajmniej zostały cele na kolejne rowerowe wycieczki po okolicy. Podsumowanie w filmiku.
Mapka poniżej z orientacyjnie zaznaczonymi punktami, które opisałam powyżej.