MTB Bike Atelier Maraton - Gliwice
Ostatni wyścig w tegorocznej edycji Bike Atelier Maratonu. Dla nas drugi (mówiąc „nas”
myślę o moim mężu roli biorącego czynny udział, reszta rodziny kibicuje). Po
pierwszym apetyt zaostrzony, bo teraz nowy rower, buty rowerowe, jest już
jakieś doświadczenie. Tym razem niedziela 18-sty wrzesień, Gliwice, start-meta nad jeziorem Czechowickim.
Trasa urozmaicona jak zawsze, a że pogoda dołożyła swoje- bo cała sobota zalana
deszczem – to zapowiadał się ciekawy wyścig.
I tutaj skończę moją relację bo clue stanowi słowo „zapowiadał
się”. Niestety, kilka kilometrów po śliskiej błotnistej trasie gdzie na
początkowym etapie każdy walczy ostro o pozycję, skończyło się dla naszego
zawodnika rozwalonym na szutrze kolanem, paskudnym zdarciem całej skóry na
dużej powierzchni, bólem, złością, rozczarowaniem. No cóż, zdarza się i tak; sport
niesie w sobie ryzyko. Pozostanie pewnie paskudna blizna, trochę przemyśleń, że
nie zawsze wszystko jest takie łatwe i proste, niedosyt.