Latanie (11/2011)

Rzadko mi się zdarza podróżować samolotem. I pewnie dlatego mam mieszane uczucia - czy to lubię? czy się boję? czy mi to odpowiada? Niewątpliwie jest to bezpieczniejsze niż jazda samochodem (statystycznie rzecz biorąc). Faktem też jest, że na dłuższe trasy jest dużo szybciej. Lotniska dobrze oznakowane, procedury wszędzie te same więc wiesz jak masz postępować. W samolocie jest wygodnie, bo nie musisz skupiać uwagi, obsługa poda ci przekąskę i coś do picia, gazetę, poduszkę itp.
Ale...
no właśnie, zawsze jest jakieś Ale. Dla mnie dużym ALE są lotniska (te na prawdę duże), gdzie trzeba się nieźle nachodzić- dźwigając bagaż podręczny, który w podróżach służbowych to obowiązkowo laptop plus torebka damska rozmiaru L. Uff... Potem kontrole bezpieczeństwa gdzie stoi sznur ludzi, a ty w szybkim tempie musisz wszystko jak należy wyłożyć na tace - a potem zebrać równie szybko by nie robić zatoru. Uff... no i jeszcze żeby nic nie piknęło, bo wtedy ktoś cię dokładnie "obmaca"- łeee. No i przesiadki, bieganie po terminalach (lub jeżdżenie kolejką lub busem) - dla mnie najgorszy stres, że nie zdążę. 

Sam lot też jest... no właśnie jaki? Stresujący start i lądowanie, świadomość że jesteś na wysokości x-tysięcy metrów nad ziemią i wszystko zależy od techniki, elektroniki i człowieka którego nie widziałeś na oczy.
 Jednocześnie widok z góry zapiera dech - gdy samolot wzniesie się i pod tobą aż po horyzont tylko dywan z chmur, nad tobą błękitne niebo i ostre słońce - i wszechprzestrzeń. Albo patrzysz sobie na ziemię i zastanawiasz się gdzie jesteś. Zaś w nocy niesamowite widowisko świateł, gdzie drogi wyglądają jak synapsy łączące neurony, miasta zbudowane są z kwadracików ulic i dzielnic komponujących się jak puzzle.

Więc na prawdę nie wiem czy to lubię czy nie.
Hm....