Pilica (11/2013)

Wybierając się do rodziny na wsi (takiej prawdziwej, rolniczej, z trzodą, hektarami i maszynami), zatrzymaliśmy się w Pilicy na krótki spacer. Tutejszy pałac to zamek, hm... ja będę mówić pałac bo mnie zamku nie przypomina. http://zamki.res.pl/pilica.htm.
Przed wejściem tabliczka że teren prywatny i wstęp wzbroniony (kiedyś kupiony przez Panią Piasecką-Johnson, nie wiem, kto jest obecnie właścicielem: państwo?), jednakże w internecie wyczytałam że turystów nie wyganiają więc wchodzimy za bramę. Do pałacu prowadzi park otoczony murem; w parku stare,  powykrzywiane drzewa - niczym z horroru, brr.. nocą musi tu być strasznie...
Pałacyk powoli się wyłania w miarę spaceru pod górę. Po obu stronach budynki - po lewej waląca się wozownia, po prawej bliźniaczy budynek odremontowany i zamieszkany. Kontrast ogromny.
Niestety centralny obiekt jest w kiepskim stanie, choć kiedyś musiał wyglądać imponująco o czym świadczą zdobienia murów i wieńczący je rzeźby - rycerz oraz tarcze herbowe. Dla mnie sprawiał wrażenie opuszczonego i zostawionego na pastwę losu...
Nie obchodziliśmy całości murów, po tym upadającym pałacu pozostało jakieś rozczarowanie i nie mieliśmy ochoty na więcej.