Boże Narodzenie 2014

... i już po. Tyle czekania, przygotowywań, planowania...
Było rodzinnie jak zawsze, gwarnie i ciepło, wesoło i spokojnie. 
Był opłatek i życzenia - proste i szczere; 12-ście wigilijnych dań, prezenty.
Tu dodam swoje przemyślenia: chyba w codziennym życiu mamy już wszystko, coraz trudniej nas zaskoczyć i sprawić przyjemność z "efektem wow"; choć cieszę się, że w tym roku "Mikołaj" słuchał co mówię; a bardzo przypadły mi do gustu prezenty ręcznie robione, domowe smakołyki oraz tygrys - dzieło mojego syna.
 



Myślę, że każdy znalazł w tym świątecznym okresie coś, co było dla niego wyjątkowe, co zapamięta. 
A ja? Ja cieszyłam się tym, że jesteśmy razem - Rodzina. Co prawda brakuje tu jej zdjęć - bo wszyscy zgodnie odmówili współpracy z fotografem, ale jest w sercu.
Chociaż w naszej rodzinie widujemy się tak często - najrzadziej co dwa tygodnie, więc tak jakbyśmy święta mamy cały rok (i niech tak zostanie), to Boże Narodzenie ma swój niezaprzeczalny czar z tymi wszystkim światełkami, ozdobami, kolorami. Jest jakoś radośniej, milej, troski gdzieś odsuwamy na dalszy plan, cieszymy się tym co jest.

 I nawet spadł śnieg...