KPG - Pieniny, Wysoka 1050m n.p.m.

Niedzielne wędrowanie ma na celu zdobycie najwyższej góry Pienin - Wysokiej. Idąc z Radziejowej przyglądaliśmy się jej i ciężko nam było uwierzyć, że aż tam mamy wyjść następnego dnia. Ale plan trzeba wykonać, mimo iż stopy obolałe i pęcherze na palcach.
Po śniadaniu przy porannym słońcu ruszamy żółtym szlakiem prowadzącym przez Rezerwat Białej Wody. Początkowo spacerujemy malowniczą doliną. Ale w końcu szlak schodzi z szerokiej drogi - i od razu stromo pod górę. I od razu pierwsze sapanie. Wychodząc na polanę przy bacówce odwracamy się i podziwiamy widoki - bajecznie!!
 Powolutku dochodzimy żółtym szlakiem na Przełęcz Rozdziela skąd kontynuujemy marsz niebieskim szlakiem wzdłuż granicy. Odtąd idziemy góra-dół, góra-dół, co nas trochę irytuje bo zdecydowanie wolimy do góry aż na szczyt; no i nachylenie jest duże, zejścia śliskie (ziemia, mało kamieni). Ale za to widoki piękne, w na horyzoncie nasza wczorajsza trasa - Przehyba i Radziejowa. 
Szlak którym idziemy nie na Wysoką nie jest najkrótszym ale nam się podoba bo jest bardzo urozmaicony, nie ma nudy, raz trawers zboczem obok stada owiec, raz wąska ścieżka zarośnięta malinami i pokrzywami. Mijamy 4 osoby.
Dopiero dochodząc do Polany Pod Wysoką zaczynają się tłumy - idące z wąwozu Homole. Tu jest już na prawdę stromo, zdjęcie nie oddaje tego niestety. Idziemy na szczyt ostrożnie aby się nie poślizgnąć bo nie ma za wielu miejsc na pewne postawienie buta; w najtrudniejszych momentach są metalowe schodki na szczęście. O dziwo na szczyt ciągną całe rodziny z dzieciakami w wieku od 5 lat w górę; dorośli w sandałach sportowych, a nawet pani w gustownych sandałkach w dżety. Hm...
Na szczycie wysokiej mały placyk zabezpieczony barierką a na środku tabliczka z wysokością i budka z pamiątkową pieczątką. Odpoczywamy zadowoleni, podziwiamy widoki na trzy strony świata. Cudnie!!
  


Z Wysokiej idziemy niebieskim szlakiem dalej wzdłuż granicy państwa w kierunku Szczawnicy. Tu idzie się "lajtowo", spacerkowo; po prawej pasma Beskidu Sądeckiego, po lewej las; przed nami kolejne wzniesienia; Trzy Korony jak zwykle w zasięgu wzroku. Pogoda dopisuje, ciepło i słonecznie, sielankowości dodaje stado owiec pasące się leniwie na łące.


Ale nie dajemy się ponieść za daleko temu łatwemu szlakowi bo wiemy że jeszcze trzeba zejść na dół a nogi już czują kilometry zrobione od wczoraj. Aby skrócić sobie trochę zejście do Szczawnicy skręcamy kawałek za odbiciem żółtego szlaku pieszego w niebieski szlak rowerowy i nim dochodzimy do zabudowań w okolicy urzędu miasta (w ten sposób omijamy Palenicę). Jeszcze paręset metrów chodnikiem i można usiąść nad Grajcarkiem i zakończyć wędrówkę, odpocząć na kocyku. O jak miło ochłodzić stopy!!


Dwa dni intensywne w wysiłek fizyczny ale też w doznania "duchowe". Wędrówka oczyszcza z problemów. Nie da się martwić widząc wokół tak cudowne, sielskie pejzaże. 
Zmęczona ale szczęśliwa w drodze powrotnej zaczynam planować kolejną wyprawę.