Pustynia Błędowska (05/2013)

Weekendowy spacerek na Pustynię Błędowską. Młody myślał, że skoro pustynia to będzie gorąco - oj, chcielibyśmy, chcieli...
Przyrodniczo rzecz ujmując najwieksza w Polsce, jedna z trzech pustyń Europy, więc jest powód do dumy. Nota bene ja pochodząc z Bukowna wychowałam się „na piachu” , tzw.Pustyni Starczynowskiej, choć zarośnietej to piachu całe morze.
Błędowską porastają kępki i kępy trawska ale piachu więcej niż trawy; w oddali przechodzi w regularny las. Jest to teren parku krajobrazowego i z tego co głosi tablica informacyjna prowadzone są obecnie działania w celu przywróceni jej naturalnego stanu. Teren był też mocno eksploatowany przez wojsko (popularne miejsce ćwiczeń jednostek wojskowych, do skoków spadochronowych i nie tylko) – jest więc też oczyszczany z niewybuchów. Wędrowanie po pustyni dozwolone jest wg. wyznaczonych szlaków. Niestety, karawany tędy nie chodzą, prędzej znajdzie się fanów off-roadu. 
My wybraliśmy się na pólnocny kraniec – do Chechła. Widok ze wzgórza daje ładną panoramę, no gdyby nie te kominy na horyzoncie. Jakieś betonowe bloki zamalowano grafitti w afrykańskim stylu – słusznie, beton nie straszy. Brak tu trochę myśli o turystach: jest tablica informacyjna plus kosz na śmieci, mała tyrolka i hustawka z opony z tabliczką że korzystasz na własną odpowiedzialność. A można by jakieś ławeczki by kontemplować piękno przyrody, dla dzieciaków piaskownicę (bo piachu wszędzie pod dostatkiem), czy choćby tekturzak do robienia pamiątkowych fotek - ot  wkładasz wgłowę w dziurę i wychodzi fotka beduina z wielbłądem i pamiątkowym napisem. Pomysłów można mieć wiele.

 
Ale spacerek ok, wodę mieliśmy więc z pragnienia nie umarliśmy, Młody przytargał kijek, troszkę nas przewiało, pooddychaliśmy i koniec wycieczki.