I Komunia Święta

Temat bardzo osobisty ale dla mnie ważny.
Uroczystość przyjęcia sakramentu poprzedzona półrocznymi przygotowaniami - coniedzielnymi mszami plus nabożeństwa różańcowe, roraty, drogi krzyżowe; katechezy dla rodziców, nauka i zdawanie modlitw, próby... uff... 
Ale 11 maja był uroczysty i bardzo emocjonalny. Dzieci przejęte na równi z rodzicami. Mnie wzruszenie ściskało gardło gdy widziałam skupienie na małych twarzyczkach, choć nasz mały Mądrala wyglądała na dosyć spokojnego. Eh.. to już mały mężczyzna... dobrze że my się nie starzejemy...
I wbrew współczesnym czasom, kiedy to "komunia jest w restauracji" bo konsumpcja i blichtr przyćmiewa to co najważniejsze, u nas było skromnie, zwyczajnie, bez gorączki i zasady "zastaw się a postaw się" - zresztą domowy obiad najlepszy a atmosfera spotkania z rodziną w najprzytulniejszym miejscu - czyli własnym domu - jest wg.mnie najwłaściwsza na taką okazję.
A najważniejsza część i tak miała miejsce w naszym pięknym kościele.