Świąteczny Kraków
Aby poczuć świąteczny klimat, wyrwać się z rutyny praca-dom, popatrzeć na świat i swoje życie szerzej, pełniej, troszkę z dystansu - weekendowy wypad do Krakowa. Pretekstem i głównym celem był spacer po krakowskim jarmarku bożonarodzeniowym. Muszę przyznać, że Rynek wyglądał magicznie dzięki iluminacjom które podkreślały jego roki. Jarmark sam w sobie bardzo przyjemny, poza stoiskami z jedzeniem (od grzańca i oscypka na ciepło po gofry i grill), były też bardzo fajne budki z rzemiosłem- np. kowalskim, ceramiką, bombkami choinkowymi, typowe dla Krakowa kożuchy i góralskie kapcie; oczywiście był też komercyjny szmlec ale jakoś mnie nie poraził bo przytłumił go duch Bożego Narodzenia. Kwiaciarki sprzedawały świąteczne stroiki, pod Adasiem chór śpiewał kolędy. Magicznie, pozytywnie, dobrze. Tak miało być. Pewnie ktoś powie - jarmark to komercha. Być może. Ale ja szukam tego co dobre dla mnie, budujące - i na krakowskim rynku to znalazłam. Zdjęć nie miałam czasu robić bo chłonęłam atmosferę wszystkimi zmysłami.