Adrspach - Skalne Miasto
Dzień drugi postanowiliśmy spędzić mniej rowerowo - może dlatego że pogoda zapowiadała się w kratkę. Więc wybraliśmy się do skalnego miasta Adrspach - tym rejonie sa dwa: w Teplicach i właśnie w Adrspach.
Spacer po parku był bardzo przyjemny choć było sporo ludzi. Oczywiście główna zabawa to dopatrzeć się w skalnych formach tego jak są nazwane - np. głowa, organy, dłoń, stadko słoni. A czasem dopatrzyliśmy się sami czegoś innego i też było fajnie. Wszystko wokół było ciekawe, warte zobaczenia, zfotografowania (choć to niełatwe przy pełnym słońcu).

Wśród skał znajdziemy między innymi gotycką bramę, za którą jest coś na kształt labiryntu; trochę baśniowy klimat.
Z zabawnych rzeczy - podczas naszej wizyty okazało się, że duży wodospad jest nieczynny "z powodów technicznych". Co to oznacza? Że po prostu spadło za mało deszczu - no cóż, kto by to przewidział.
Zaś kolejka do przepłynięcia po jeziorze łodziami nas odstraszyła, wybraliśmy pieszą wędrówkę - i dobrze, bo skończyliśmy spacer akurat kiedy nadeszła ulewa. Ale my już siedzieliśmy spokojnie w restauracji wcinając wyprażyny syr i pijąc Krkonosa.
P.S. Znajomi odwiedzili to miejsce zimą - było pusto (bez turystów) i bardzo magicznie pod czapą śniegu, z zamarzniętym jeziorem. Hm...
Spacer po parku był bardzo przyjemny choć było sporo ludzi. Oczywiście główna zabawa to dopatrzeć się w skalnych formach tego jak są nazwane - np. głowa, organy, dłoń, stadko słoni. A czasem dopatrzyliśmy się sami czegoś innego i też było fajnie. Wszystko wokół było ciekawe, warte zobaczenia, zfotografowania (choć to niełatwe przy pełnym słońcu).
Wśród skał znajdziemy między innymi gotycką bramę, za którą jest coś na kształt labiryntu; trochę baśniowy klimat.
Z zabawnych rzeczy - podczas naszej wizyty okazało się, że duży wodospad jest nieczynny "z powodów technicznych". Co to oznacza? Że po prostu spadło za mało deszczu - no cóż, kto by to przewidział.
Zaś kolejka do przepłynięcia po jeziorze łodziami nas odstraszyła, wybraliśmy pieszą wędrówkę - i dobrze, bo skończyliśmy spacer akurat kiedy nadeszła ulewa. Ale my już siedzieliśmy spokojnie w restauracji wcinając wyprażyny syr i pijąc Krkonosa.
P.S. Znajomi odwiedzili to miejsce zimą - było pusto (bez turystów) i bardzo magicznie pod czapą śniegu, z zamarzniętym jeziorem. Hm...