Wielka Racza - ostatnie jesienne wędrowanie

Planowałyśmy weekend w górach od dawna bo zgranie wolnego terminu wymaga trochę gimnastyki. Pierwotnie w Tatrach ale powrót zimy nas odstraszył, niepewna pogoda, zdrowy rozsądek wygrał. Więc szybki plan B - Beskid Żywiecki. 
W sobotę plan był taki: Wielka Racza, potem przejście na Przegibek i tam nocleg w schronisku (dawno nas tam nie było, haha).
Piękna słoneczna pogoda choć chłodno, ruszamy z Rycerki Górnej (Pogwarka), szlakiem żółtym spokojnie pod górę. Idzie się dobrze, wesoło, z optymizmem.  Szlak prosty i niezbyt stromy więc mimo ciężkich plecaków jest ok. Chwilami dokucza nam wiatr, ale od czego czapka.  Dochodząc już do schroniska zauważamy w zacienionych miejscach szron - oj noce już zimne...


Na szczycie  Wielkiej Raczy podziwiamy panoramę na Tatry - pięknie tu!!


Po ogrzaniu się, posileniu, ruszamy dalej. Czerwonym szlakiem w stronę Przegibka. Słonecznie ale wietrznie, na polanie chce nam głowę urwać, a przez wiatr odczuwalna temperatura jest niższa, brrr... chowamy się w lesie jesiennym przykrytym dywanem bukowych liści. 


Idziemy raźnie, choć słońce szybko chowa się za beskidzkimi szczytami. Od razu dokucza nam zimno, przyspieszamy krok choć wiemy, że przed zmrokiem nie zdążymy dojść do celu. Ale podziwianie zachodu słońca - bezcenne.


Zmrok łapie nas przed schroniskiem, do osady Przegibek dochodzimy juz po ciemku, na szczęście mamy czołówki. A w Schronisku na Przegibku pyszne naleśniki z jagodami i grzane wino.
Udana wędrówka, zmęczona ale szczęśliwa. Wieczór mija nam na babskich pogaduchach. Oh, jak miło.