Błatnia w zimowej scenerii
Jak tylko poczułam się lepiej po tygodniowym przeziębieniu, to ruszyłam w góry. Zima na całego więc postanowiłyśmy zrobić krótką, spacerową trasę, tak na rozruch w 2019. Padło na szlak czerwony z Jaworza, prowadzący przez Małą i Wielką Cisową na Błatnią.
Od początku wędrówki śnieg, jego ilości nas cieszą. Szlak przedeptany w formie wąskiej ścieżki więc idzie się nie najgorzej.
Skręcając na przełęczy pod Łazkiem chwile wędrujemy zboczem góry - ach co za widoki!! Śnieżne chochoły - tak nazwałyśmy choinki pod czapami śniegu. Bajkowy krajobraz, gęba się śmieje i poza jednym sapnięciem a drugim wydajemy z siebie same "ochy" i "achy"
Idąc przez las dalej, co kawałek musimy obchodzić połamane gałęzie leżące w poprzek ścieżki - złamane od nadmiaru śniegu. Idąc słyszymy i widzimy kilkakrotnie jak śnieg ułamuje wielkie gałęzie i z trzaskiem spadają na dół - niebezpiecznie, groźnie.
Idzie się ciężko pod górę choć szlak nie jest stromy, ścieżka nie wydeptana więc nogi się zapadają - niby szeroko bo przejechał skuter, ale nie ubił śniegu.
Na polanach przy Małym Cisowym to już brnięcie po śladach innych, zapadanie się po kolana albo czasem do pół uda. Trochę śmiechu jest, ale jest to też męczące. Widoczność ograniczona tak do 50-100m a na polanach nie ma punktów charakterystycznych, tylko biel wokół. Więc zawierzamy śladom przed nami i idziemy według nich. Na szczęście zaczynają się ślady ludzkiego bytowania - chatki zasypane śniegiem, a za jakąś chwilę dochodzimy do drogowskazu na Wielkiej Cisowej. Mijamy rancho i tuptamy do schroniska.
W Schronisku pełno ludzi - co nas zaskakuje mało pozytywnie. Ale udaje się usiąść, napić herbatki, zjeść coś ciepłego (żurek, nie polecam). Odpoczywamy i suszymy się, rozmawiamy z innymi wędrowcami. Ale pora myśleć o powrocie - nie ryzykujemy szlaków krajobrazowych więc idziemy tą samą trasą. W dół już dużo szybciej, raźno się idzie i mija znajome miejsca. Widoczność się trochę poprawiła nawet. Spokojnie dochodzimy do parkingu przy ZHP Jasionki.
Miał być lekki spacerek, wyszła wędrówka na ponad 13km, a warunki śniegowe sprawiły że łatwa nie była. Ale była bardzo, bardzo malownicza i widoki zasypanych śniegiem drzew długo zostaną mi w pamięci.
Na przyszłość przydały by się rakiety śnieżne i "dupolot" do zjazdu w dół!
Na przyszłość przydały by się rakiety śnieżne i "dupolot" do zjazdu w dół!