Chrobacza Łąka 822 m n.p.m. - Beskid Mały
Potrzebowałam odreagować więc uciekłam w góry. Padło na Baskid Mały i Chrobaczą Łąkę - trasa średniodługa (16km, wejście czerwonym szlakiem z- i zejście zielonym do- Żarnówki Dużej), dosyć łagodna, no i schronisko po drodze.
Poranek słoneczny dodawał energii, choć było mroźnie. Zaczynając wędrówkę nie wiedziałam, czy to zima czy późna jesień...
Wyżej pojawił się śnieg, zmrożony i śliski na podejściu. Rozmawiając o codziennych sprawach szybko doszłyśmy na szczyt, zwieńczony krzyżem milenijnym oraz mini tarasem widokowym. Bezchmurne niebo i słoneczne promienie dodawały kolorytu widokom - nie było super przejrzystości, w dolinach zalegały mgły (?chmury?) a nad miasteczkami ... smog? Kilka kroków poniżej szczytu jest schronisko, miłe i przytulne miejsce, odbudowane po pożarze i otwarte po pożarze w 2017 roku. Zjadamy drugie śniadanie bo na obiad za wcześnie i idziemy dalej.
Grzbietem przyjemnie się tupta po śniegu, zielonym szlakiem schodzimy zaś w dół. Schodząc coraz niżej podziwiamy panoramę Jeziora Międzybrodzkiego i Beskidów z górą Żar na czele, w ciepłych, wczesno-popołudniowych promieniach słońca. Pięknie tu.
Wędrowkę kończymy ok.2 kilometrowym spacerem wzdłuż drogi biegnącej w dole, nie ma to uroku ale dojść trzeba.
Cała wędrówka bardzo miła, łatwa i niezbyt męcząca. Najbardziej dała nam się we znaki pogoda - było całkiem ciepło, tego nie przewidziałyśmy.