Beskid Mały. Czupel 930m n.p.m.
Postanowiłam w piątek zrobić sobie wagary i wybrać się w góry na spacer, wraz z przyjaciółką.
Jakoś mnie ciągło w stronę Beskidu Małego, więc wybrałyśmy trasę na Czupel, z Międzybrodzia Bialskiego. Szłam już tędy zimą, ale czemu nie, o każdej porze roku jest inaczej. Teraz zaczyna się polska Złota Jesień więc może być ładnie.
Z parkingu gdzie zaczyna sie szlak czerwony w Międzybrodziu ruszamy od razu pod górkę. W lesie wilgotno i chłodnawo, ale strome podejście pozwala się rozgrzać. Na początku szlak jest równy, ubity, wyżej robi się kamienisty i nie idzie się za łatwo ale spokojnie noga za nogą rozkoszujemy sie lasem, ciszą, widokami.
Gdy wychodzimy na grzbiet słońce przebija przez złoto-zielono-czerwone korony drzew, pokazuje się błekit nieba. To zastrzyk energii. Gdy słońce przyświeci jest błogo ciepło. Ruszamy dalej niebieskim szlakiem ciesząc się, że podejście mamy już za sobą.
Na Czuplu zatrzymujemy się na chwilkę, ale że nie ma tu widoków zbyt ciekawych, postanawiamy iść dalej do schroniska na Magurce. Najprzyjemniejsza część wędrówki, bo i widoki ładne, i dobrze się idzie.
Schronisko na pięknej polanie, z której widok zarówno na Górę Żar jak i na dalsze pasma Beskidów. Przydałby się tu punkt widokowy bo jednak korony drzew trochę przesłaniają. Zjadamy pyszną szarlotkę i grzejemy się w promieniach słońca.
Teraz już tylko w dół. Wracamy żółtym szlakiem do Międzybrodzia Bialskiego, dosyć łatwo choć z przygodami (zejście ze szlaku i przejście stromą drogą "na skróty"). Śpieszymy się bo chcemy jeszcze podjechać do Żywca na zakupy, trochę rozglądamy się za grzybami bo szlak pusty, ale na osłodę tylko jeden podgrzybek znaleziony.
Ostatni odcinek jest już wzdłuż drogi, wiadomo że się dłuży ale nie ma wyjścia, trzeba dojść do punktu startu. W sumie ponad 14km przespacerowane w bardzo przyjemny sposób.