Tatry Słowackie - Rohackie Stawy 1719m n.p.m.

 Druga wyprawa w Tatry od strony słowackiej (pierwsze były Rysy). Pomysłodawcą był kolega, który zaplanował i zorganizował nam ten weekend - zna dobrze góry i ze względu na to, że wyjazd był rodzinny, wybrał nam przyjemną i łatwą trasę. 

Wyjątkowo wyjeżdżamy w sobotni wczesny poranek, tak aby do Zuberca zajechać na 8:00 rano. Szybkie przywitanie i ruszamy na parking pod wyciągiem Spalena. Stamtąd polną ścieżką aby uniknąć asfaltu, przez Rohacką Dolinę, dochodzimy do szlaku żółtego i niebieskiego, najpierw łagodnie, potem trochę bardziej pod górkę - wiadomo: "w górach musi być pod górę", więc spokojnie idę sobie po kamiennych schodach.

W pięknej pogodzie dochodzimy do rozejścia szlaków pod Zielonym Przednim Stawem. Tu część ekipy rusza na grań Rohaczy, a reszta z dzieciarnią idzie dalej spacerkiem niebieskim szlakiem. Staw zielony wygląda magicznie w pełnym słońcu, maleńki ale woda kryształ.


Przed nami wspinaczka trawersami pod górę - łapiąc oddech podziwiam widoki Tatr Zachodnich.



Kiedy dochodzimy nad Rohackie Stawy, niebo jest niestety zasnute chmurami, szare. Wielka szkoda bo krajobraz ciemny i trochę ponury się wydaje. Ale i tak mi się tu podoba, bardzo klimatyczne miejsce- (mimo że sporo ludzi). Wychodzimy na Czwarty Rohacki Staw i - idąc dalej zielonym szlakiem- podziwiamy kolejne stawy. Szlak prowadzi teraz w dół, aż do Wielkiego Stawu, więc podziwiam panoramy (i uważam pod nogi, plus mijanki z turystami idącymi w przeciwnym kierunku).


Potem łagodnym trawersem dochodzimy do Taliakowej Chaty położonej nad Taliakowym Jeziorem. Przerwa na piwo i coś na ząb, np. "Smažený sýr s hranolkami a tatarskou omáčkou". O dziwo, ceny bardzo przystępne.


Ze schroniska już asfaltem, czerwonym szlakiem schodzimy w dół - uh... stopy pieką od tego asfaltowania, jedyny plus że nie trzeba patrzeć pod nogi tylko można spokojnie iść prawa-lewa a głowę zaprzątnąć czymś innym, porozmawiać albo się wyłączyć.

Cała wycieczka bardzo mi się podobała - trasa niezbyt wymagająca a widokowa, stawy przycupnietę wśród skał w zieleni, nad nimi skalne granie. Szczerze wszystkim polecam.

A niedzielny spacer zrobiliśmy sobie z Zuberca w stronę Vapenky - samotnej skały znanej wszystkim amatorom wspinaczki. I pora wracać.