Jogowe wyciszenie. Listopadówka w Nieprześni cz. 2

Poza jogą i zorganizowanymi warsztatami korzystałyśmy też (ja z moją przyjaciółką B.) z uroków okolicy. Czas wolny wykorzystałyśmy aktywnie, na spacery po okolicznych miejscach. Muszę powiedzieć że tu bardzo malowniczo. Pagórkowaty krajobraz, wioski szeroko porozrzucane, wąskie drogi prowadzące do domów ulokowanych wysoko na zboczach, lasy pełne głębokich wąwozów zaściełanych kobiercem liści. A do tego jesienne kolory przyrody, słońce, błękitne niebo. Sielsko i spokojnie. 

Pierwszy spacer robimy po południu, gdy jesienne słońce chyli się już ku zachodowi. Niebo już szarawe, ale ja widzę kolory - oczy wyłapują popołudniowe refleksy słońca lepiej niż aparat.

W sobotę zaś spacer przed południem, więc w pełnym słońcu, ciepłym, listopadowym. Najpierw przez las, ścieżkami zasłanymi liśćmi; potem przez okoliczne wioski (Wola Nieszkowska), skąd roztaczają się piękne widoki.


Po drodze (Sobolów Zonia) natrafiamy na urokliwy cmentarz żołnierski z czasów pierwszej wojny światowej; mogiły żołnierzy niemieckich, austriackich, polskich, rosyjskich. 


W radości i zachwycie nad okolicą przechodzę w sumie ponad 15km, łapiąc "witaminę D" czyli ciepłe słoneczne promienie i karmiąc oczy pięknem Polski. To dodatkowa atrakcja i dbanie o siebie, które zafundowałam sobie sama, poza programem "listopadówki". Brawo ja!