Urodzinowy Kraków - Tamara Łempicka

 W tym roku ułożyłam sobie plan, jak chcę spędzić dzień urodzin. Po wielu rozterkach i wahaniach nastrojów (czy jest co świętować, czy zasługuję, czy to warto, czy mam ochotę...) ostatecznie doszłam do wniosku, że "a co mi tam!". Nie mogę oczekiwać od innych, że będą mnie traktować wyjątkowo, jeśli ja sama się tak nie traktuję. Więc zrobię to na co mam ochotę - w końcu to "mój dzień".

A plan był prosty - rodzinny dzień w Krakowie. Główny cel to wystawa malarstwa Tamary Łempickiej w Muzeum Narodowym; dodatkowo spacer po Starówce, pizza, co tam nam jeszcze przyjdzie do głowy.

I tak też się stało. Mimo iż na wystawę przyjechaliśmy w tygodniu to ustawiliśmy się w długim ogonku oczekiwania na wejście (potem dowiedziałam się, że wtorki są z reguły tłoczne bo na wystawy stałe jest darmowy wstęp). Ale nie stałam długo w kolejce - pobyt w Muzeum Narodowym dostarczył niespodziewanej "atrakcji" w postaci alarmu pożarowego i ewakuacji z budynku.

 

Więc zamiast stać i czekać, wykorzystaliśmy czas na spacer na Rynek. Piękna słoneczna pogoda, choć mroźno. I akurat hejnał grali! 


A z Rynku prosto na ul. Sienną do naszej ulubionej pizzerii Italiano pizza & pasta. Jak zawsze smacznie, jak zawsze Vespa.


Z pełnymi brzuchami wracamy do Muzeum Narodowego, i po ok.godzinie czekania wchodzimy na wystawę malarstwa Tamary Łempickiej.

Około 30 obrazów z różnych etapów twórczości - te znane i te nieznane. Muszę powiedzieć, że często w muzeum zaskakuje mnie rozmiar oryginalnych dzieł - powielamy je na ogromnych plakatach, podczas gdy w rzeczywistości są nieduże; a to według mnie dowodzi kunsztu artysty który potrafi tak detalicznie oddać temat nawet na niedużym płótnie. 
Poza obrazami jest też cykl zdjęć malarki - kreatorki swojego wizerunku i swojego życia. Niesamowita kobieta - świadoma, wolna, konsekwentna.



Na pamiątkę dostaję w prezencie album artystki - piękna lektura. Wychodzę z muzeum spełniona i szczęśliwa.

To był taki dzień jaki chciałam. Może brakło mi pewnych oznak miłości od męża, ale nie chcę się nad tym skupiać (ale nie zawaham się ich wspomnieć :P ) - zabieram ze sobą w przyszłość to co dobre. 
Warto sprawiać sobie przyjemności. Małe. Duże. Każde.