Tatry Zachodnie. Jarząbczy Wierch (2137m n.p.m.)
Kolejna wyprawa w Tatry, tym razem Tatry Zachodnie, aby zdobyć ostatni szczyt na mojej liście.
W sobotni poranek ruszamy przez Dolinę Chochołowską - rowerami pod górę aż do schroniska, to najszybsza metoda, aby nie męczyć się 8 km na bezproduktywnym tuptaniu. Po przerwie w schronisku ruszamy zielonym szlakiem przez Wyżnią Chochołowską Dolinę w stronę Wołowca. Jest parno po nocnym deszczu, góry toną w ciężkich chmurach i martwię się trochę, bo prognoza pogody mówi o deszczu. Ale idziemy, najpierw przez las, potem wchodzimy w kosodrzewiny i otwierają się przed nami piękne widoki.
Powoli idziemy do góry w kierunku Przełęczy pod Wołowcem. Niestety prognoza się sprawdza i łapie nas deszcz - intensywny, choć krótkotrwały; ale te 20minut wystarczy by nas porządnie zmoczyć. Widoki zrobiły się bardziej tajemnicze.
Skręcamy na szlak zielony i zanim dojdziemy do Trzydniowiańskiego Wierchu skręcamy na szlak czerwony, prowadzący w dół do Doliny Jarząbczej. Zejście początkowo strome, a potem już przyjemne; choć trochę już mi się dłuży, ale dość do końca trzeba, z powrotem do Schroniska na Polanie Chochołowskiej.
Tu zasłużona przerwa i wsiadam na rower, aby bez pedałowania pokonać dolinę z powrotem, aż do Ziębówki gdzie czeka pyszne jedzenie i picie.
Jest duża radość i satysfakcja, bo w ten sposób wszystkie szczyty Tatr Zachodnich mam zdobyte!! Pozostały może 2 krótkie szlaki jeszcze w dolinach do przetuptania — jesienią i zimą.
Tak wyglądała trasa naszej wędrówki wg www.mapa-turystyczna.pl