Sosnowiec Zagórze wieczorową porą.

 Sosnowiecki Związek Przewodników Turystycznych zorganizował spacer po mojej okolicy, aby przybliżyć historię tej jednej z najstarszych dzielnic Sosnowca. Większość miejsc była mi znana wcześniej, mniej lub bardziej dogłębnie. Ale skoro wycieczka z przewodnikiem, to można się dowiedzieć ciekawych rzeczy? Idę, mimo iż pogoda niezbyt zachęcająca (pochmurno i zaczyna kropić deszcz). Ale towarzystwo dobre, dwie koleżanki.

Zebrała się całkiem spora grupka. Ruszamy z przystanku Zagórze Mec (od nazwiska Metz), w stronę tzw. Górk. Przewodnik - zagórski pasjonat, opowiadał bardzo ciekawie ale nie będę tu powtarzać tych historii, wiele do znalezienia w internecie. Więc tylko skrót miejsc i informacji, plus moje wrażenia.

Barani Kopiec albo barani cmentarz to górka z kopcem która mijałam wielokrotnie ale nie wiedziałm nic o jej historii i legendach: jedna głosi, że barany rozpędzały budowniczych i rozrzucały materiały budowlane kościoła, który pierwotnie miał stanąć w tym miejscu; druga legenda mówi, że grzebano tu  owce hodowane w zagórskim folwarku, padłe wskutek epidemii, zaś krzyż to symbol wdzięczności za koniec pomoru)

Potem schodzimy w dół w okolice Kościoła św.Joachima. Najpierw figura św. Matki Boskiej Niepokalanej - na pamiątke dogmatu papieża Piusa IX że N.M.P była wolna od grechu pierworodnego. Idziemy w stronę kościoła, ale najpierw krzyż na pamiątkę oswobodzenia polski, kamień poświęcony ks.Popiełuszce, pomnik Nieznanego Żołnierza - ciekawa historia,chociaż figura stoi tu niedługo (jeszcze pamiętam uroczystość postawienia go!)



Na chwilę wchodzimy do Kościoła św.Joachima. Najstarszy kościół w Sosnowcu (część przednia z 1822 roku). Nawa główna jak zawsze robi na mnie wrażenie, piękna bryła i przykuwające wzrok polichromie. Ale dowiedziałam się o tym jak wogóle doszło do rozbudowy starego kościoła i o istniejących pod nim kruchtach.


Potem idziemy do kapliczki pod wezwaniem Matki Boskiej AKowskiej, pierwszy raz mam okazję wejść do środka! Prosto, na ścianach pamiątki - zdjęcia głównie z powstania warszawskiego ale są też odwołania do lokalnych powstańców z powstania styczniowego.


Za kościołem znajduje się tzw.gródek rycerski, czyli kopiec z czasów średniowiecznych (XIV-XVw), gdzie prowadzono wykopaliska i odkryto wczesnośredniowieczną osadę hutniczą; miejsce z potencjałem ale wygląda jak zapomniane, szkoda...


Potem podchodzimy do Dworku Wrzosków i tzw. Pałacyku Mieroszewskich, o którym się dowiedziałam, że był tylko domkiem dla gości - oryginalny dwór stał w głębi i nie został po nim ślad (teraz jest to teren szpitala).


Przechodzimy potem do Parku Mieroszewskich, jest już ciemno, wokół nas woń kwitnącego czosnku niedźwiedziego. Bardzo tu magicznie. Jest też grota - dekoracja parkowa ale być może połączona lochami które rzekomo były pod zagórskimi budynkami...


Potem wracam do domu, jeszcze raz przechodząć koło kościoła, teraz pięknie oświetlonego.


To była moja pierwsza zorganizowana wycieczka po okolicy, w ramach poznawania zagłebia dąbrowskiego i historii miast. Muszę powiedzieć, że podobało mi się. Ciekawie, prosto, w dobrym towarzystwie. Chętnie jeszcze się wybiorę.