Jura Krakowsko - Częstochowska. Narty biegowe
Zimowa aura zawitała wszędzie, mniej więcej tydzień temu zrobiło się biało. Ten weekend był bardzo śnieżny - od piątku mocne opady białego puchu przy lekkim mrozie, a do tego mocny wiatr. Nie bardzo sprzyjająca pogoda na górskie spacery. Ale postanowiłam skorzystać z krótszej aktywności na świeżym powietrzu, bo siedzenie w domu już mnie męczyło.
A więc narty biegowe. Nigdy nie próbowałam wcześniej, nie było okazji - miejsca, sprzętu, dobrych warunków. Ale ostatnio koleżanka była na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej, w Żarkach, właśnie na nartach biegowych. Więc postanowiłam w tą niedzielę dołączyć do niej. Na końcu miasteczka jest mała wypożyczalnia (taka szopa-styl wypożyczalnia ale zawsze coś), gdzie za 20zł/godzinę wypożyczyłam narty, buty i kije. A obok od razu szlak do lasu. Najpierw nauka wpinania się - nie najgorzej. Potem powoli próba utrzymania równowagi i zapanowania nad nartą - zupełnie inaczej niż na zjazdowych.
A potem już ruszamy.
Szłam na końcu naszej wycieczki, dzięki czemu miałam wytyczony ślad, więc było łatwiej. Ale śniegu tak dużo, że chwilami narta się zapadała, uciekała w śnieg. Tam, gdzie złapał mrozik był fajnie, dało się trochę pojechać; ale tam gdzie mokry śnieg kleił się do nart i blokował ruch - tylko chodzenie było możliwe. Ogólnie jest to narciarstwo wymagające - wąska narta jest mało stabilna, w leśnych ścieżkach stopa ucieka na boki. Nawet przy lekkim nachyleniu narta ciągnie do przodu. A przy większej górce to już była walka o życie! But trzyma się narty tylko czubkiem, więc jakiekolwiek strowanie mocno utrudnione. Śmiech i zabawa.
Ale do tego widoki w lesie magiczne, piękna zima, gałęzie ugniające się pod śniegiem. Troszkę wiało i sypało, ale nie było najgorzej. Spacer niecałe 4km bardzo przyjemny. Chętnie powtórzę.