Paryż - śladami Ludwika XIV (10/2013)
Kolejna część odkrywania francuskich uroków to zwiedzanie Wersalu. Pałac ogromny, pełen przepychu, kapiący złotem. Sala lustrzana niesamowita, zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Król Słońce to trochę połączenia szaleńca z geniuszem według mnie. Mnie najbardziej podobały się sufity - ozdobione, wyzłocone, wymalowane; jak w każdym muzeum fotografowanie bez flasha więc chwilami było ciężko.
Ogrody
wersalskie obejrzeliśmy tylko w małej cząstce, nie sposób chyba zobaczyć
zbyt wiele w godzinę, te tereny zielone są tak ogromne... dla ogrodów
to już niestety po sezonie, trwają prace porządkowe i remontowe;
fontanny nieczynne a kwiaty przekwitły. Był wietrzny i dżdżysty dzień,
nogi odmówiły posłuszeństwa więc zrobiliśmy tylko krótki spacer.
Drugi przystanek to Luwr. Dwie godziny na szybki tour po najważniejszych miejscach - eksponatach. Zaczynamy od piramid i koni z Marly, potem kodeks Hammurabiego, rzeźby Michała Anioła. W Galerii Apolina prz insygniach królewskich Burbonów leży Polski Orzeł. Gwiazda Luwru to oczywiście Mona Lisa - na mnie nie zrobiła wrażenia - hm... lepiej prezentuje się Wenus oraz Amor i Psyche Canovy.
Aby zwiedzić wszystko co najciekawsze (każdy ma inny gust) trzeba by ... czasu i .... sił.