Wrocław cz1. - Hydropolis, Rynek
Wrocław - wymarzona wycieczka naszego syna. Do końca sam nie umiał co prawda sprecyzować co go tam ciągnie, ale to w sumie bez znaczenia - dla nas taki city break też był dobrym pomysłem. Ja oczywiście zrobiłam krótką listę rzeczy do zobaczenia, tak aby wypełnić czas ale nie przeładować "programu wycieczki" - czegoś się musimy trzymać bo inaczej będzie nam czas uciekał na daremno. Jak już mamy w zwyczaju przemieszczanie się po mieście planujemy w naszym ulubionym stylu - na rowerze. Szybko, zdrowo, bez problemu z parkowaniem w centrum, nogi nie bolą a można pokonać większe odległości.
W piątek docieramy w południe do Wrocławia, parkujemy pod naszym lokum na wybrzeżu Ludwika Pasteura, przesiadamy się na rowery i ruszamy do Hydropolis. Muzeum wody położone w obrębie starych ale pięknie wyremontowanych zabudowań miejskich wodociągów. Świetne nowoczesne muzeum, kilka wystaw opisujących różne zastosowania wody, od głębin morskich po miejskie aglomeracje. Bardzo ciekawe, nie za wielkie więc nie można się znudzić i zmęczyć zwiedzaniem.
Pora zrobiła się obiadowa, więc pedałujemy na stare miasto, przez Most Grunwaldzki a potem bulwarami z pięknym widokiem na Ostrów Tumski, docieramy na pizze i paste do restauracji Il Mio. Pojedzeni wracamy aby się ulokować w naszym apartamencie i chwilę odpocząć.
Wieczorem druga wycieczka na Starówkę na tradycyjne piwo ze Spiża. Spacerując ja zachwycam się uroczymi kamieniczkami - pięknie odrestaurowanymi, kolorowymi, z bogatymi zdobieniami; każda inna, każda piękna. Uroczo, nastrojowo, wystarczy podnieść głowę do góry ponad tłum ludzi i reklamy sklepowe.
Są też punkty obowiązkowe do zobaczenia - fontanna, Ratusz, pomnik Fredry. Spacerujemy wokół rynku łapiąc leniwy klimacik oraz wypatrując kolejnych wrocławskich krasnali (o nich będzie potem).
Jak na pierwszy dzień - świetnie.