Wrocław cz2. - Zoo i okolice, Ostrów Tumski

Sobota zaczyna się od wycieczki do Zoo - mamy tu bliziutko. Bilety kupione dzień wcześniej przez internet więc omijamy stanie w kolejkach do kas i od razu idziemy do Afrykanarium - to był nasz główny punkt zwiedzania.
Na mnie to miejsce zrobiło duże wrażenie, zarówno część naziemna z wodospadem, wybiegiem dla hipopotamów i dżunglą tropikalną (!! mega klimat!!), jak i podwodny świat - o uwielbiam podwodne widoki, od czasu jak pierwszy raz założyłam maskę do nurkowania. Więc cieszę się jak dziecko z przepływających ryb, płaszczek, mątw, rekinów, żółwi.
Pływający hipek wygląda słodko, pełno gracji w tym cielsku. 
Po Hydropolis jeszcze krótki spacer po zoo - ja chciałam zobaczyć wilki (bardzo fajna ostoja do podglądania z góry albo z dołu) oraz koty - rysie i żbiki. Oczywiście po drodze inne zwierzaki, więc było miło, choć bardzo gorąco.
No i oczywiście tygrysa ale tu niestety porażka - nie ma kotka...

Po drugiej stronie park z fontanną i Hala Stulecia. My (jak zwykle) zwiedzamy tylko z zewnątrz, więc raz-dwa i jedziemy dalej. Do wrocławskich sukiennic na gruzińską kuchnię w Chinkalni. Pyszne jedzenie!!
Na Ostrów Tumski przejeżdżamy rowerami, niestety słynny Most Tumski w remoncie. Krótki spacer do Archikatedry św. Jana Chrzciciela, chwila zwiedzania. Jednak upał i spacer po zoo daje nam się we znaki - wyczerpały nam się baterie. Wracamy.



Ale po popołudniowej drzemce siły wracają i jedziemy jeszcze zobaczyć pokaz fontanny - fajnie choć jeszcze było dosyć jasno więc całość nie taka efektowna. Ale Most Zwierzyniecki w zachodzącym słońcu bardzo mi się podobał.