Tatry - Wąwóz Kraków

Na niedzielę spacer tylko, bez forsowania się. Padło na Wąwóz Kraków. O ile najpierw przejście doliną Kościeliska niezbyt przyjemne, bo "walą tłumy", to w momencie jak skręcamy na żółty szlak to tak jakbyśmy się przenieśli na inną planetę. Cisza, spokój, cienie i chłód skał. Klimat bajkowy, mroczny, tajemniczy. Urzekający. Słońce podkreśla swymi promieniami magiczność tego miejsca. Dochodzimy do drabinki i robi się wesoło, mam frajdę z takiej przygody. Potem łańcuchy, jaskinia - tego się nie spodziewałam! I żal mi trochę, że tak szybko to się kończy. potem już zejście w dół spacerowo, z powrotem do dolinki - a tu relaks nad strumieniem, odpoczynek. I wracamy do domu. Weekend udany - to mało powiedziane. Zapomniałam jak urokliwe są Tatry. Chyba nie da się nie ulec ich urokowi. Tak bardzo chciałabym częściej tu bywać. Niesamowite jest to, że można tak się oderwać od codzienności, dać się pochłonąć temu co cię otacza. Ja się zatracam. Nie wiem czy wszystko zawsze ...