KPG - Beskid Niski, Lackowa 997m n.p.m. Zwieńczenie Korony
Ostatni szczyt do zdobycia, ostatni kryształ w koronie. Długo zastanawiałam się jak zorganizować wyjazd w Beskid Niski. Miałam nawet myśli, że jak nie uda się z kimś to sama tam wyruszę bo bardzo zależało mi aby to było w tym roku (najlepiej przed 15 sierpnia). Ale na szczęście udało się to zorganizować i zrealizować mój plan marzenie. Głównie dzięki mojemu Małżowi, który zgodził się wejść na Lackową ze mną, mimo iż nie lubi pieszych wędrówek!! Oczywiście wyjazd połączyliśmy z rowerowaniem, więc coś dla każdego z nas.
Prognozy pogody zapowiadały burze od południa, więc wczesnym rankiem ruszyliśmy do Izb. Dojeżdżając już widzimy "naszą górę" - piękny widok na sielski Beskid Niski.
Po odpoczynku, ochłonięciu z emocji, wracamy tą samą trasą. Zejście "ścianą płaczu" daje w kość kolanom, wymaga skupienia gdzie stawiamy nogi, ale przechodzimy w miarę szybko ten odcinek. Im niżej tym bardziej emocje opadają i wracam do rzeczywistości.
To były niesamowite trzy lata pieszych wędrówek. Jestem dumna z siebie. Po pierwsze zdobyłam niesamowite szczyty - Rysy to moje K2. Po drugie wytrwałam tak długo w realizacji celu. Po trzecie zorganizowałam sobie 28 wypraw, wiele z nich z przypadkowo poznanymi osobami z PTTK bo nie miałam możliwości jechać tam prywatnie, ze znajomymi lub rodziną. Wzruszenie ścisło mi gardło na Lackowej, ach...
Więc jaki teraz cel przede mną? No właśnie, życie nie lubi pustki, trzeba coś wymyśleć!