Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2024

NOSPR, Katowice

Obraz
Wstyd trochę się przyznać, ale mimo iż obecną siedzibę NOSPR otworzono 10 lat temu, to jeszcze w nim nie byłam! Często miałam ochotę się wybrać ale zawsze coś: albo nie było nic ciekawego, albo było za drogo, albo nie było już biletów, albo nie było chęci w partnerowaniu mi... Teraz los mi sprzyjał: w grudniu 2023 znalazłam bilety na koncert, który wydawał się ciekawy, w przyzwoitej cenie, zaś mój mąż nie prostestował; no trochę to podciągałam pod prezent (hihihi) ale się udało.  Więc oto i jestem w Narodowej Orkiestrz Symfonicznej Polskiego Radia - NOSPR. Koncert Ranchera Flamenca w wykonaniu Marii Toledo był bardzo energetyczny, piękny wokal, bogate brzmienia i żywiołowe aranżacje, trochę improwizacji i tańca flamenco. Dobrze się bawiłam i miło się słuchało i tupało nóżką wraz z zespołem. Doznania dźwiękowe to przede wszystkim zasługa sali koncertowej - faktycznie, jakość dźwięku niesamowita! Słychać było pstryknięcie palcami jakby to był instrument, zaś przy solówkach gitarowych...

Beskid Żywiecki, Pilsko

Obraz
Wybrałyśmy się z B na wycieczkę w góry, taką zimowo-wiosenną wędrówkę - o śniegu już zapomniałyśmy, a w kalendarzu niby zima. I taki był ten spacer w rzeczywistości.  Cel: Pilsko. Ponieważ nie szłyśmy jeszcze z Przełęczy Glinne (przejście graniczne ze Słowacją), wybieramy szlak niebieski aby dostać się na szczyt. Zaczął się wiosennie - mega błotem! Nie mam zdjęć tej brązowej mazi bo walczyłam o przeżycie, czyli przejście bez utonięcia. Ale tak wyglądały moje spodnie po przejściu zaledwie 1km. Potem zaczął się śnieg, twardy, zmrożony, śliski. Dla mnie wybawienie, bo wolę to niż błotne ślizgi i zatapianie się. Szlak wiedzie dosyć intensywnie pod górę, ale idziemy spokojnie i powoli więc trud nam nie dokucza. Nad nami prześwieca słońce. A gdy oglądamy się za siebie, widzimy Babią Górę. Będzie ona chyba główną bohaterką tej wyprawy, była dla nas łaskawa i chętnie pozowała większość czasu.  Po wyjściu z lasu czeka nas odcinek krótki ale bardzo stromy i śliski, więc się zakorkował (...

Ferie zimowe we włoskim stylu - Ravascletto / Zoncolan

Obraz
 Podczas wcześniejszych wyjazdów korzystaliśmy z dwóch ośrodków narciarskich: Tarvisio i Sella Nevea. W tym roku postanowiliśmy zapuścić się dalej - nasz karnet obejmował 6 ośrodków, ale większość była mocno oddalona od naszej bazy. Najbliżej (ok.84km czyli 1:15min samochodem) był ośrodek Ravascletto - Zoncolan i tam też jeździliśmy dwa dni. To właśnie moje tegoroczne odkrycie. Muszę powiedzieć, że ta miejscówka bardzo mi przypadła do gustu. Duża różnorodność tras, o różnym poziomie trudności. Dobre połączenia wyciągami, więc przemieszczanie się pomiędzy dwoma szczytami idzie sprawnie. Tak tu atrakcyjnie i ciekawie, że aż nie chciało mi się robić przerwy; no chyba że jedną na podglądanie lam. No ale na końcu, po 5ciu dniach jeżdżenia, nogi już trochę zmęczone; więc odpoczynek w drewnianej literze w ciepłych promieniach popołudniowego słońca. Jako że to było "odkrycie sezonu", jeździliśmy tu dwa dni - i mogę tu jeszcze za rok zawitać, nie znudziło mi się. Jako bonus akcja z he...

Ferie zimowe we włoskim stylu - Sella Nevea

Obraz
 W zeszłym roku w Selli nie szusowało się fajnie, bo pogoda była słaba, warunki narciarskie trudne, i tylko jeden stok czynny (trasa na dół) - zagrożenie lawinowe wyłączyło moja ulubioną trasę z Prevali - potocznie zwaną przez nas "pod żelazkiem". W tym roku Sella Nevea zrekompensowała mi to w pełni. Trasa idealna, narty same niosły, tylko resztki rozumu trzymały prędkość vs umiejętności w równowadze. Więc poszalałam tam dwa dni.  Strona włoska jest w cieniu, więc było chłodniej i może nie tak spektakularnie jeśli chodzi o widoki. Ale i tak było pięknie. To kraina bieli i błękitu, bo nawet śnieg (w cieniu) ma odcień "azzuro" Niestety słoweńska strona ośrodka narciarskiego (Bovec) była zamknięta - szkoda wielka, bo tylko raz tam byłam i podobało mi się: słońce, fajny stok, super widoki. Gdyby oba ośrodki działały, była by to super - rewelacyjna miejscówka! A w uroczym schronisko Rifugio Celso Gilberti, taki napis na suficie:  "200 milionów lat temu... tutaj było...

Ferie zimowe we włoskim stylu - Tarvisio

Obraz
 Już w zeszłym roku mówiłam, że więcej nie pojadę na ferie do Tarvisio (Friuli - Wenecja Julijska) Niestety. Do szesciu razy sztuka. Bez entuzjazmu i większej ochoty wybierałam się na ten tygodniowy włoski tydzień. Jedyne co mnie cieszyło to fakt, że będę we Włoszech i że wyrwę się z codzienności. Okazało się, że nie było tak źle jak się obawiałam. Ba, były miłe niespodzianki i nowe odkrycia (o minusach nie będę pisać). Dopisało słońce i piękna pogoda. Warunki narciarskie były na prawdę dobre, na lekkim mroziku szusuje się świetnie, a równe stoki pozwoliły mi się trochę "puścić" i pojeździć szybciej - mój rekord 67km/h! Odkryłam nowy ośrodek narciarski (Zoncolan - Ravascletto) w którym bardzo mi się podobało. Miło spędziłam czas, intensywnie ale przyjemnie. Ostatecznie wróciłam zadowolona i pełna pięknych wspomnień.  Ale za rok na 1000% nie pojadę już tutaj na narty!! (oby!). Wracając do wspomnień i fotografii aby je uchwycić. Większość czasu spędzialiśmy na stoku narciarskim...