Beskid Żywiecki. Rysianka, Lipowska, Boracza.

 Już od jakiegoś czasu w pracy przewijał się temat wspólnego wyjścia w góry. W końcu się skrzyknęłyśmy pod hasłem "Lejdis idą w góry" i ustaliłyśmy poświąteczny piątek na termin, który większości odpowiada. Więc Babiniec ruszył na zimowy, górski spacer.

Jako że był to nasz pierwszy wypad, wybrałyśmy łatwą trasę - z Żabnicy Skałki na Rysiankę, a potem przez Halę Lipowską i Halę Boraczą. Popularna trasa i byłam na niej kilkakrotnie, a 4 lata temu nawet w tym samym terminie (post ). Ale i tak cieszyłam się, bo zapowiadała się ładna pogoda, no i w górach można poczuć zimę - bo jest biało.

Więc w piątkowy mroźny ranek ruszamy w 7 dziewczyn z Żabnicy, tradycyjnie zielonym szlakiem. Jest miejscami ślisko, bo mróz zamienił wodę w lód, ale spokojnie pniemy się do góry, gadając o wszystkim i o niczym. Cieszy nas zimowy krajobraz, zwłaszcza że nad głową błękitne niebo. 

Na Polanie Pawlusiej już wiemy, że czekają nas piękne widoki, bo pogoda - "żyleta". I faktycznie - najpierw Babia Góra się pyszni. A potem Tatry na wyciągnięcie ręki.

Fantastycznie.

W Schronisku na Rysiance robimy przerwę aby coś zjeść. Pełne energii idziemy dalej. Mnie jak zwykle, gdy jestem pełna radości, włącza się wewnętrzne dziecko. Więc, tak jak 4 lata temu, zaczynamy od aniołów na śniegu na Hali Lipowskiej.



Potem wybieramy żółty szlak - zaczynamy od zjazdu na dupolotach. Ach! Ale frajda!! I tak na Hali Bieguńskiej, bawimy się jak dzieci. A w tle piękne widoki.

Na rozwidleniu szlaków na Hali Redykalnej, robimy sesję fotograficzną, bo widoki na prawdę zacne.

Dalej, czarnym szlakiem, dochodzimy do Schroniska na Hali Boraczej. Tutaj pusto, cicho. Nie jest to miejsce, które lubię, ale żurek mają na prawdę ok. Bo słynne jagodzianki to nie o tej porze roku. Gdy wychodzimy, już zachodzi słońce (jest przed 16-stą dopiero). Schodzimy czarnym szlakiem do parkingu pod sklepem. 

Ponad 16km przyjemnego spaceru w dobrym towarzystwie, pięknych widoków i kojącego obcowania z naturą. Według https://mapa-turystyczna.pl, nasza trasa wyglądała tak:

Bonus: gdy wjechałyśmy do Żabnicy, przywitali nas tacy Kolędnicy. Była ich duża grupa oryginalnie przebranych, robiąca hałas, wchodząca na podwórka i zatrzymująca samochody. Pięknie, że takie tradycje dalej trwają.