Beskid Śląski. Skrzyczne
"Co się dzieje na babskim weekendzie zostaje na babskim weekendzie" więc pomijam ten wątek pisząc tylko że mam zacny babiniec który uwielbiam!
Skoro jesteśmy w Szczyrku, to obowiązkowy spacer na Skrzyczne, zwłaszcza że nasz pensjonat jest położony na jego zboczu. A aktywności wśród natury sprzyja wiosenna pogoda: słońce i wysokie (jak na marzec) temperatury.
Pełne pozytywnej energii wspomaganej owocową suplementacją spod znaku Soplicy, ruszamy na sobotni spacer. Najpierw leśnymi ścieżkami, aż dochodzimy do niebieskiego szlaku. Na tym etapie jest wiosennie, ale im wyżej idziemy tym, o dziwo, pojawia się na szlaku śnieg - zmrożony albo po prostu lód, więc miejscamu lawirowanie jak tu przejść (bo nie przyszło nam do głów, że może jeszcze gdzieś być śnieg więc nie mamy raczków). Dobry humor nas nie opuszcza, jest bardzo pozytywnie.
Szlak przecina stok narciarski i z podziwiem patrzę na ludzi jeżdżących przy tej pogodzie i takich warunkach na nartach - w słońcu jest chyba z 22stopnie, śnieg to sypka breja albo ciapa. No, ale co kto lubi. My idziemy dalej, do góry. A im wyżej, tym więcej śniegu/lodu pod nogami, ale też coraz lepsze widoki. Bardzo mi się podoba ten spacer.
Oczywiście zasiadamy w Schronisku PTTK, wygrzewamy się na tarasie sącząc zimne napoje. Dobrze mi, mogę tak siedzieć. Ale w końcu, po prawie 2 godzinach, trzeba się ruszyć i wracać. Aby sobie oszczędzić mało bezpiecznego zejścia, zjeżdżamy kolejką do połowy, na Halę Jaworzyny. Stąd już schodzimy z powrotem, tą samą trasą, do naszego pensjonatu. Oczywiście w dobrych nastrojach, bo to był świetny spacer, solidna dawka pozytywnej energii i ruchu.
... a potem dalsza część świętowania Dnia Kobiet.
Nasze "babskie weekendy" to solidna dawka dobra. Staram się odciąć od złych emocji, plotek, marudzenia. I choć wracam zmęczona, niewyspana i gastro-niestabilna, to je bardzo lubię i potrzebuję.