Olsztyn k.Częstochowy (08/2013)
Skoro weekend zapowiadali słoneczny, wykorzystaliśmy to na dzień w plenerze. Olsztyn koło Częstochowy wybraliśmy z dwóch głównych powodów: na tamtejszym zamku nigdy nie byliśmy jeszcze; no i można się tam wspinać.
Rys historyczny i informacje o zamku na stronie: http://www.zamekolsztyn.pl/. Wizualnie to duże wzgórze na którym króluje wieża cylindryczna (dawniej więzienie) i fragmenty ścian; o kilkaset metrów oddalona jest baszta obserwacyjna, zaś przestrzeń pomiędzy tymi punktami wypełniają niskie fragmenty murów i pojedyncze skały. Spaceruje się miło bo teren tak rozległy że turyści nie wchodzą sobie zbytnio w drogę.
My oczywiście większość czasu spędziliśmy w skałach. I tu okazało się, że olsztyńskie skały są troszkę inne w budowie, a co za tym idzie drogi przechodzi się inaczej - czytaj: trudniej. To co w przewodniku miało wycenę VI niejednokrotnie było nawet VI (opinia kolegi - specjalisty). Więc zmagania były, a jakże. Mój rekord to Dwa Okapy (VI) na Bibliotece - no z małą "skuchą, przyznaję...Warto było spróbować, być może jeszcze kiedyś tam zawitamy bo ilość skał i dróg jest tu duża, wspinaczy niewielu, a znając już ich specyfikę można inaczej dobierać trasy.