Latam. Góra Żar
W prezencie urodzinowym dostałam od Moich Mężczyzn lot paralotnią - chciałam spróbować jakie to uczucie pod wpływem opowieści koleżanki oraz wakacyjnych obserwacji skoków w wingsuitach w Pietramuracie. Zabawne, bo już raz dostałam lot - balonem. A tu znowu w powietrzu! Termin był kilka razy przekładany ze względu na warunki pogodowe - za silny wiatr. Ale w końcu w piątek dostałam sms z potwierdzeniem terminu - tak!! Więc w sobotni poranek ruszamy na Górę Żar, jako pierwsi pasażerowie kolejki, pierwsi turyści na szczycie. Na widok oczekującego mnie pilota ogarnia mnie ekscytacja pomieszana ze skokiem adrenaliny. Pilot szybko ubiera mnie w uprząż, przypina linki spadochronu, zakłada mi kask i robi próbę startu - czy umiem szybko biec aby podnieść czaszę i złapać wiatr. Śmieję się jak dzika. Jeszcze tylko do ręki kijek z kamerą i ruszamy! Jak tylko przestaję czuć podłoże pod stopami wszystko nabiera pędu - szybko pędzimy w dół? górę? Ja z wrażenia zaniemówiłam....