KPG Beskid Wyspowy, Mogielica 1171m n.p.m.
Cały zeszły tydzień padał deszcz i było chłodno. Więc gdy tylko sobota była słoneczna i cieplejsza to moje nogi zaczęły tuptać „zróbmy coś?!”. A że podczas ostatniego rodzinnego spotkania gadaliśmy że fajnie byłoby się gdzieś wybrać, to stwierdziłam - teraz! Cel miałam obrany już wcześniej – Mogielica, najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Szybki telefon do siostry (wiem, że też tam chciała iść): jest na tak ale czy Bratowa też jedzie? Nad nią musiałam trochę popracować ale się udało i ostatecznie trzy baby plus nasz Brat ruszyliśmy w niedzielę na wędrówkę klanu Kocjanów.
Pogoda zapowiadała się dobrze, w podroży towarzyszyło nam słonko. Ale jak dojechaliśmy do Chyszówki to chmury zapełniły niebo i temperatura nie była już tak przyjemna. Ruszamy z przełęczy Rydza Śmigłego gdzie znajduje się Pomnik Spotkania Pokoleń.
Zielony szlak prowadzi na Mogielice. Najpierw idziemy spokojnie przez ostatnie zabudowania oraz polany. Potem jednak szlak zaczyna piąć się do góry, ścieżka momentami prowadzi przez kamienisty wąwóz, miejscami zwykłą dróżką; mimo że jest mokro to idzie się nam dobrze, rześkie powietrze pomaga.
Wychodząc na ostatnią polanę dostrzegamy charakterystyczny zarys wieży widokowej na szczycie (uwaga: jest też widoczna z parkingu przy przełęczy ale trzeba użyć lornetki lub mieć sokoli wzrok) – to nam dodaje otuchy że tak blisko. I niestety – bardzo zimno! Na polanie wieje chłodny silny wiatr więc szybko się ubieramy i chowamy w las: Rezerwat Przyrody „Mogielica”. Pięknie tu. Na szczyt dochodzimy szybciutko – tu uwaga: znakowanie szklaku na parkingu na przełęczy Rydza-Śmigłego mówiło że na szczyt jest 2:15h ale w rzeczywistości szlak jest dużo krótszy, powiedziałabym 1:40 to maksymalny czas przejścia.
Na szczycie nie ma dużo ludzi, jest zimno, br... szybko coś
przekąszamy podziwiamy widoki. Poza wieżą jest tu też tablica pamiątkowa
dotycząca niemieckiego samolotu rozbitego tu podczas II Wojny Światowej,
kapliczka i krzyże pielgrzymkowe oraz budka z pamiątkową pieczątką. Bardzo
przyjemne miejsce. Wdrapujemy się na wieżę żeby podziwiać widoki – pięknie choć
widoczność ograniczona i Tatr nie widać. Wieje! Uciekamy nieopodal pod Krzyż
Papieski gdzie jest zacisznie i ładna panorama na beskidzkie szczyty..


Idziemy w dół żółtym szlakiem bardzo przyjemnie, troszkę rozczarowani że tak szybko nam poszło, planujemy resztę popołudnia. Strumyk urozmaica nam marsz, dwie przeprawy przez wodę to mnóstwo śmiechu. Od Słopnic Królewskich idziemy już asfaltem (szlak czerwony) z powrotem na przełęcz, pod górkę ale na szczęście krótko.
Bardzo przyjemny spacer, nie za długi i niezbyt wymagający;
pogoda też niezbyt ale dobre nastroje były a to najważniejsze.