Szwajcaria Kaszubska - rowerowo. cz.1
Każdy dzień to osobna wycieczka rowerowa. Więc opiszę je po kolei.
Trasa Chmielno - Kartuzy - Chmielno.
Mieszkaliśmy przy północnym brzegu jeziora Białego, więc ruszyliśmy w stronę Łapalic aby zobaczyć tamtejszy zamek. Droga przez zabudowania, pola i łąki, malowniczo.


Nietypowy zamek - budowa rozpoczęta w latach 90-tych, ogromna samowola budowlana, dziś zakaz wstępu bo teren budowy - a i tak mnóstwo spacerujących bo choć ściany surowe, okna puste, gruz, spray na ścianach, bałagan wokół, to warto zobaczyć jaką miał ktoś fantazję porywając się na taką budowę (6 tys. m2 !!). Gdyby ktoś miał skarbonkę bez dna to mogło by to być faktycznie lokalne cudeńko. A tak tylko straszy...
Jedziemy do Kartuz trasą rowerową przez las, ale gubimy oznaczenia i część pokonujemy wg. szlaku pieszego - nic to, droga świetna na rower. W miasteczku najpierw przystanek przy Ławce Assesora i podziwianie panoramy na jezioro Karczemne.
Potem zwiedzamy Muzeum Kaszubskie - kiedy byłam tu 30 lat temu to było "wow", teraz wydawało mi się małe i nijakie.
W okolicach rynku przerwa na popas i lody, pełni energii ruszamy w drogę powrotną - tym razem przez miejscowość Kosy dojeżdżamy do jeziora Rekowo, skąd już chwila i przez Grodzisko dojeżdżamy do Chmielna. Ach jak smakuje piwo po takiej wycieczce!
Trasa Chmielno - Ręboszewo - Chmielno.
Kolejny dzień - kolejna wyprawa, tym razem w inną stronę. Drogą Kaszubską, przez Chmielonko i Zawory wokół jeziora Kłodno; dalej prawym brzegiem jeziora Małe Brodno cały czas drogą malowniczą, ale z samochodami.
Przystajemy przy wiatraku w Ręboszewie. Jak już wdrapaliśmy się na szczyt naszym oczom ukazała się piękna panorama kaszubskich wzgórz i jezior. Idealnie. Sam wiatrak bardzo fajny, można zobaczyć wnętrze, napić się kawki a nawet tu zanocować!! Mój HIT tego wyjazdu!
Jedziemy dalej, w Ręboszewie obieramy kierunek wzdłuż lewego brzegu jeziora tak aby z powrotem dotrzeć do Chmielna. Trasę wytyczamy sami, większość jest spokojna i bliska naturze choć drogi nie biegną raczej wzdłuż samych brzegów tylko trochę wyżej - szkoda ale to zrozumiałe że ludzie osiedlali się w lekkim oddaleniu od wody, bezpieczniej.
Najcudowniejsze uczucie to jak wjeżdża się w pole truskawek - ten słodki zapach zniewala, od razu ślinka cieknie! A truskawki z pola ciepłe od słońca i soczyste, pyszne.
Nietypowy zamek - budowa rozpoczęta w latach 90-tych, ogromna samowola budowlana, dziś zakaz wstępu bo teren budowy - a i tak mnóstwo spacerujących bo choć ściany surowe, okna puste, gruz, spray na ścianach, bałagan wokół, to warto zobaczyć jaką miał ktoś fantazję porywając się na taką budowę (6 tys. m2 !!). Gdyby ktoś miał skarbonkę bez dna to mogło by to być faktycznie lokalne cudeńko. A tak tylko straszy...
Jedziemy do Kartuz trasą rowerową przez las, ale gubimy oznaczenia i część pokonujemy wg. szlaku pieszego - nic to, droga świetna na rower. W miasteczku najpierw przystanek przy Ławce Assesora i podziwianie panoramy na jezioro Karczemne.
Potem zwiedzamy Muzeum Kaszubskie - kiedy byłam tu 30 lat temu to było "wow", teraz wydawało mi się małe i nijakie.
W okolicach rynku przerwa na popas i lody, pełni energii ruszamy w drogę powrotną - tym razem przez miejscowość Kosy dojeżdżamy do jeziora Rekowo, skąd już chwila i przez Grodzisko dojeżdżamy do Chmielna. Ach jak smakuje piwo po takiej wycieczce!
Trasa Chmielno - Ręboszewo - Chmielno.
Kolejny dzień - kolejna wyprawa, tym razem w inną stronę. Drogą Kaszubską, przez Chmielonko i Zawory wokół jeziora Kłodno; dalej prawym brzegiem jeziora Małe Brodno cały czas drogą malowniczą, ale z samochodami.
Przystajemy przy wiatraku w Ręboszewie. Jak już wdrapaliśmy się na szczyt naszym oczom ukazała się piękna panorama kaszubskich wzgórz i jezior. Idealnie. Sam wiatrak bardzo fajny, można zobaczyć wnętrze, napić się kawki a nawet tu zanocować!! Mój HIT tego wyjazdu!
Jedziemy dalej, w Ręboszewie obieramy kierunek wzdłuż lewego brzegu jeziora tak aby z powrotem dotrzeć do Chmielna. Trasę wytyczamy sami, większość jest spokojna i bliska naturze choć drogi nie biegną raczej wzdłuż samych brzegów tylko trochę wyżej - szkoda ale to zrozumiałe że ludzie osiedlali się w lekkim oddaleniu od wody, bezpieczniej.
Najcudowniejsze uczucie to jak wjeżdża się w pole truskawek - ten słodki zapach zniewala, od razu ślinka cieknie! A truskawki z pola ciepłe od słońca i soczyste, pyszne.