Budapeszt - cz.2
W niedzielę zaczynamy nasze zwiedzanie od Zamku Królewskiego. Oczywiście na rowerze, więc najpierw pedałujemy pod górę - to jedyny podjazd zaplanowany na dziś na szczęście. Wpierw mijamy słynny Hotel Gellerta. Trafiamy na zmianę warty - oj, współczuję stać w pełnym umundurowaniu w taką pogodę! Kupujemy bilety na zamek. Niestety, nie mam komfortu podziwiania go w pełni, bo trwa festiwal sztuki ludowej czy coś w tym stylu, wszędzie rozstawione stoiska z ludowym rękodziełem, na dziedzińcu zaś scena na występy taneczne. Budki przysłaniają zamek i sprawiają, że jest tłoczno i duszno. Nawet nie chce nam się oglądać co się kryje na każdym stoisku, idziemy do przodu. Wchodzimy na dziedziniec gdzie niestety trwa remont i bardziej przypomina to plac budowy niż zamkowy plac. Siadamy chwilę w cieniu fontanny św.Macieja, powoli idziemy dalej i wchodzimy na chwilę do Muzeum Historii - ale nas nie wciąga, więc wychodzimy i postanawiamy powoli kończyć spacer po zamku i ruszyć dal...