Hegyestu - wizyta w wulkanie

Kolejną trasę rowerową łączymy z odwiedzeniem tzw. Bazaltowych Organów w Monoszlo - wzgórza Hegyestu.
Przejażdżka jest przyjemna (ruszamy przed 8mą rano) do momenty kiedy skręcamy z głównej drogi w kierunku Monszlo i dostrzegamy znak z oznaczeniem nachylenia podjazdu - no comment.... ja nie dałam rady ale R oczywiście wyjechał - mój mega biker!!
Na parkingu łapiemy oddech oglądając ogromne głazy sprzed kilkudziesięciu milionów lat. Znajduje się tu też sala wystawiennicza i oczywiście sklep z pamiątkami.



Niesamowite wrażenie robi ta bazaltowa, ogromna skała, uformowana przez gorącą lawę około 8 milionów lat temu. Przechadzamy się we wnętrzu dawnego krateru i wyobrażamy sobie jak to musiało wyglądać. Mnie ciężko jest sobie wyobrazić, że  teren ten był wulkanicznie aktywny i wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. 
Niestety dla nas słońce wznosiło się dopiero zza skały więc fotografowanie pod światło było ciężkie; w południe wygląda to na pewno jeszcze bardziej majestatycznie.


U podnóża skały mnóstwo kopczyków ułożonych z odłamanych kamieni - to dodaje temu miejscu jakiejś magii i mocy. Warto wdrapać się tu by podziwiać siłę i piękno natury.


Obejrzawszy bazaltową ścianę oraz panoramę na Balaton wsiadamy na nasze dwukołe rumaki i po zwariowanej jeździe w dół kierujemy się przez Zankę do Revfulop. Bardzo przyjemna przejażdżka, niezbyt łatwa ale czasem warto się pomęczyć i ostatecznie dostać zastrzyk energii - tej wewnętrznej płynącej z doznawania czegoś nowego i rozkoszowania się pięknem świata.