Zamek Tenczyn w Rudnie

W niedzielę nie chciałam siedzieć w domu, mimo że gorąc na dworze to siedzenie w domu nie wchodziło u mnie w grę. Poranek co prawda zweryfikował moje dalekosiężne plany, więc na szybko powstał plan awaryjny - krótka wycieczka do miejscowości Rudno, do tamtejszego zamku. Dla mnie to miejsce bardzo mało znane i rozpropagowane, choć to część szlaku Orlich Gniazd, to niedawno dopiero się o nim dowiedziałam z internetu. A to zaledwie pół godziny drogi od mojego rodzinnego miasteczka.
Więc przedpołudniem stawiamy się na zamku, który w ciągu kilku ostatnich lat uległ znacznej odbudowie i zagospodarowaniu pod turystów (fajnie, choć metalowe elementy to dla mnie barbarzyństwo, drewno nietrwałe ale daje lepszy efekt wizualny). Zamek Tenczyn wznosi się na wzgórzu dzięki czemu od razu wita nas piękna panorama okolic już w drodze do zamku. Na zamek wchodzimy bramą herbowa wprost do barbakanu, który można obejść dookoła z górnego poziomu.


Potem wędrujemy dalej i podziwiamy kolejne, wyłaniające się elementy zamku. Mnie jak zawsze zachwyca każdy detal i fragment starej budowli, próbuję sobie wyobrazić co w tym miejscu było dawniej, ale przede wszystkim doceniam kunszt budowli, detale. Na przykład te okrągłe okna w dawnej kaplicy - ach, to musiało być piękne miejsce...
Wchodzimy na wieżę bramną i podziwiamy całość z góry, cały dziedziniec i rosnącą na środku wielką lipę. Dla porównania stanu obecnego z tym z XVI -XVII wieku zamieszczone są tablice poglądowe - chyba słusznie uważano ten zamek za jeden z piękniejszych w tamtych czasach.


Miły spacer, choć nie skusiliśmy się na przewodnika (strasznie duża grupa i nie miałam presji zgłębiania historii tego miejsca). A skoro Jura Krakowsko-Częstochowska, to piaskowce z odbitymi w nich amonitami - tu prehistoria łączy się z historią.