Posty

Wyświetlanie postów z 2020

2020 - Podsumowanie

Obraz
Sama tak na prawdę nie wiem jakim przymiotnikiem określić podsumowywanie tego roku - dziwne? trudne? inne? Chyba podsumowanie zwyczajne, tylko rok taki jakiś... Rok 2020. Niepodobny do żadnego do tej pory. Rok pod znakiem pandemii, SARS-CoV-2, COVID-19, koronawirusa. Nowa rzeczywistość pod każdym względem. Ja podsumuję czym był dla mnie, jak wyglądał  MÓJ 2020. Postanowienia noworoczne.  Uczynione jeszcze w "starej" rzeczywistości, kiedy nie przyszło mi do głowy że świat się na chwilę zatrzyma a potem będzie kręcił wokół innej osi. Miałam tylko jedno postanowienie: ukończenie Korony Polskich Gór. Zostały mi na ten rok 4 szczyty, rozrzucone po różnych kierunkach wschód - zachód. I mimo pandemii i ograniczeń w podróżowaniu udało się - równo 3 letni projekt został zakończony, zwieńczony szampanem na szczycie Lackowej. Duma, że się nie poddałam, wytrwale dążyłam do celu.  Życie w czasie pandemii. Mimo iż od marca COVID-19 zagościł w Polsce, udało się mimo wszystko kilka podr...

Z Rysianki na Halę Boraczą w zimowej odsłonie

Obraz
 Bożonarodzeniowe lenistwo musi być zrównoważone poświątecznym spacerem. Dobrze się tak wyrwać od stołu, kanapy i telewizora. A że w drugi dzień świąt świat przykrył się białą śniegową pierzynką to zapowiadał się na prawdę miły dzień w górach. W zeszłym roku poświąteczny spacer był na Babią Górę, do dziś najbardziej ekstremalna wycieczka górska (post tutaj ) ; w tym roku zapowiadało się na szczęście dużo spokojniej. Ostatecznie wybrałyśmy z moimi towarzyszkami B&A spacerniak z Hali Rysianki na Halę Boraczą, głównie dlatego że zapowiadał się słoneczny dzień więc była szansa popatrzeć na Tatry. Ruszamy standardowo z Żabnicy Skałki. ok 9:40 stoją tu już sznury aut (!), śniegu sporo i mroźno (-6stopni). Śnieg nas bardzo cieszy bo wszystko wygląda łagodniej, spokojniej, dobrze. Zielony szlak pnie się spokojnie i pozwala podziwiać ośnieżone choinki i śnieżne ścieżki w promieniach słońca. To wszystko sprawia że wędrówka to ogromna przyjemność! Dochodząc na Halę Rysianki krajobraz jest...

Świąteczny Sosnowiec 2020

Obraz
 To już  nasza coroczna tradycja, żeby wybrać się do centrum Sosnowca oglądać miasto w świątecznej odsłonie, z coraz bardziej popularnymi i wszechobecnymi, świetlnymi dekoracjami. Więc w tym roku, mimo iż pandemia wokół, również spacer po pustych uliczkach - zaczynając od Urzędu Miasta, w kierunku Patelni i dalej ul. Modrzejowską. Miło dla oczu, ciepło na sercu. Najpiękniejsza dla mnie bombka. Choć choinka też robi wrażenie! Do pełni uroku brakuje tylko śniegu, no ale cóż.. "taki mamy klimat". Janek (Kiepura) i autobus Mikołaja jak zawsze na posterunku. Skrzydła to nowość. Bonus: ojeje jaka ta ramka wielka! Wyglądam jak liliput, hihihi!

Rękodzieło w czasach pandemii - makrama, łapacze snów

Obraz
 Może nie do końca tak, że wzięłam się za rękodzieło z powodu pandemii. Zawsze lubiłam wręczać ręcznie robione prezenty, mają dla mnie szczególną wartość. Więc w tym roku postanowiłam już dużo wcześniej, w październiku, się za to zabrać. Ale zdecydowanie pandemia pomogła - ograniczona aktywność poza domem czyli więcej czasu na robótki ręczne. Pomysł pojawił się już w wakacje, kiedy robiłam makramowe liście do dekoracji balkonu. W szkole podstawowej były zajęcie z robienia makramy które bardzo lubiłam, wówczas z ostrego sznurka "do snopowiązałki" jak go nazywała moja mama. Teraz dzięki filmikom na YT, Pintrescie, sklepach z odpowiednimi artykułami, to całkiem proste i bardzo przyjemne zajęcie. Ostatecznie zrobiłam 3sztuki, dla moich przyjaciółek. Każdy inny, każdy z sercem. Od czasu do czasu budzą się we mnie wątpliwości czy to dobry pomysł, bo tym prezentem realizuję swoje, a nie obdarowywanych osób marzenie. Ale ostatecznie prezent to symbol. I tą rolę moje łapacze snów speł...

Skrzyczne w pierwszym śniegu

Obraz
 Okazjonalnie wybraliśmy się do Szczyrku, ot, odwiedziny u znajomych. W planach, poza siedzeniem przy kominku i sączeniu grzanego wina, był też spacer. Okazało się, że to będzie pierwszy "zimowy", bo w nocy przyprószyło śniegiem. Dodatkowa atrakcja!  Szliśmy na Skrzyczne, bo tuż pod nią mieliśmy naszą miejscówkę. Początkowo drogami technicznymi, przez las, dochodzimy do Polany Jaworzyny i odtąd już niebieskim szlakiem na szczyt. Bardzo przyjemnie, rozmawiając, podziwiając oprószony las. Miejscami ślisko na szlaku, ludzi trochę idzie. A im wyżej tym chłodniej, pochmurno i mgliście.  Do schroniska dochodzimy lekko zmarznięci, na szczęście jest jeszcze grzane wino aby się rozgrzać. Niestety, schronisko tylko serwuje "z okienka" i można przysiąść na chwilę pod wiatą, ale po dłuższym czasie robi się zimno i trzeba ruszać z powrotem. Aby się rozgrzać gramy w berka, goniąc się ruszamy w stronę Hali Skrzyczeńskiej trasą narciarską, wśród armatek produkujących śnieg. Dziarsk...

Chata Grabowa

Obraz
 Tym razem sobota w Beskidach. Po perturbacjach z wyborem trasy padło na spacer do Chaty Grabowej, z Brennej czarnym szlakiem.  Miał być słoneczny ale chłodny dzień - i tak zapowiadał się poranek, kiedy na początku szlaku powitały nas oszronione resztki zieleni w lesie. Ale na szczęście niebo prawie bezchmurne i widoki piękne. Najlepsza część wędrówki to oczywiście gdy się już wyjdzie na Stary Groń i grzbietem podąża się szeroką ścieżką. Widoki na Beskid Śląski piękne, w słońcu ciepło i przyjemnie, ale w cieniu kałuże jeszcze skute lodem. Chata Grabowa na szczęście prowadzi sprzedaż na wynos. Wciąż pamiętam ten pyszny serniczek! ale tym razem tylko drożdżowe rogaliki z jagodami - też bardzo smaczne, zjedzone na świeżym powietrzu w cieple słonecznych promieni, z widokiem na góry. Bosko. Ostatecznie wróciłyśmy tą samą trasą bo słoneczna i widokowa. Z powrotem szło się szybko i przyjemnie. Cały spacer bardzo udany, przyjemny, relaksujący, odprężający. Tego mi było trzeba.

Rezerwat Góra Zborów

Obraz
 W końcu mogę wychodzić z domu. A za oknem jeszcze słoneczna jesień. Więc muszę gdzieś się wyrwać z domu! Postanowiłam zacząć od spaceru, bo nie wiem jak moja forma (kaszel jeszcze trzyma). Dawno nie byłam na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej więc pomyślałam o Rezerwacie Góra Zborów. Pomyślało tak chyba wiele osób bo o 11stej na parkingu już nie dało się stanąć nawet na środku lub poboczu. Wybrałam się czarnym szlakiem przez las, potem czerwonym do góry pod skały. Ludzi trochę było, ale rozproszyli się wśród skałek. Słońce pięknie świeciło, choć wiatr na skałach wiał mocno. Ale pięknie było. Powłóczyłam się więc pomiędzy ostańcami, a potem zeszłam czerwonym i żółtym szlakiem do drogi. Udany spacer, serducho podbudowane, samopoczucie trochę lepsze. Dobrze zobaczyć trochę normalności.