Żory i okolice rowerem
Wybraliśmy się w odwiedziny do znajomych do Żor. A że pogoda łaskawa, to było aktywnie.
Najpierw rowerem na żorski rynek na obiadek. Ładnie, małomiasteczkowo, spokojnie; mnie urzekła karuzela we francuskim stylu!
A po posiłku pora się ruszyć gdzieś dalej. Więc ruszamy rowerami w stronę Suszaca. Przyjemna jazda przez las, gdzieniegdzie przetkany jeziorami/stawami, na chwilę wjeżdżamy w kolonie domów ale droga kręci tu leniwie, jest sielsko.
Mijamy widoczną z daleka hałdę w Suszcu, jedziemy dalej w kierunku Maryjki na Branicy - przepięknej kapliczki w środku lasu. Akurat spotykamy modlących się ludzi, więc cichutko opuszczamy to miejsce.
Kolejny punkt naszej wycieczki to Przystanek Królówka. Czas na elektrolity. Pizza pachnie kusząco ale nie ulegamy pokusie.
Dalej w stronę tzw. Pojezierza Palowickiego. To kilka jezior obok siebie, bardzo malowniczych muszę przyznać. Przejeżdżamy obok zbiornika Lanuch.
Tuż za nimi ruiny huty Waleska. Tu odbijamy na Żory i pedałujemy ostatkami sił na zasłużoną nagrodę.
Nagrodę - czyli lody z Fresh Gelato. No, no, no!! Na prawdę pyyycha! Pistacja wymiata.
Tak pojeżdżeni i posileni kończymy naszą rowerową wyprawę. Bardzo ładna okolica, dobra jazda w przemiłym towarzystwie. 100% satysfakcji.