Południowe Morawy na długi weekend - Mikulov

 To miejsce było na mojej "bucket list" od dłuższego już czasu. Przez Mikulov biegnie bowiem tranzyt na południe Europy, co oznacza że jadąc na wakacje czy ferie zimowe  z reguły przejeżdżamy właśnie tędy. I zawsze zachwycało mnie to miasteczko z górującym, reprezentacyjnym zamkiem, oraz okolice bogate w winnice. Nie bez powodu nazywany jest ten rejon Czeską Toskanią. Ale jak to w długiej podróży, nie było okazji zatrzymać się na dłużej - zawsze z rozmarzeniem podziwiałam widok z okna samochodu tylko...

W tym roku, wracając z ferii zimowych padł pomysł na grupowy wyjazd na "czerwcówkę" właśnie tutaj. TAK!! To spełnienie mojego marzenia więc byłam bardzo podekscytowana. I zdeterminowana. Bo gdy okazało się, że grupowy wyjazd nie dojdzie do skutku, powiedziałam "ja i tak tam pojadę". I pojechałam. Sama z Mężem. Na rowerowanie.

Po niewielu ponad 3 godzinach (ok.315km) jazdy dojechaliśmy w czwartek do naszej miejscówki. Dolne Dunajowice, Ubytowani Kroupa. Tym razem oferta Booking była w 100% wiarygodna - nasz apartamencik mieszczący się nad wytwórnią serów był bardzo wygodny i bardzo przytulny. Gospodarze prowadzą mały sklepik ze swoimi wyrobami (pycha!!), lokalnymi specjałami i słodkościami. Bardzo tu było swojsko i przyjemnie, ale też w dobrym standardzie - niczego nam nie brakowało. A zdjęcie serów robione przez szybę, bo te zgrabne kółka leżakują po ciemku i więcej nie było widać.


Popołudnie postanawiamy spędzić w Mikulovie, taki rekonesans.  Ruszamy trasą rowerową wśród winnic i łąk. Jak tu cudownie! Zieleń winnic, błękit nieba, śpiew ptaków. Od samego początku jest pod górę, najpierw lekko, a potem coraz stromiej, nawet do 8% nachylenia. Uff... nie jest lekko, bo pogoda bardzo ciepła. Ale to co mnie motywuje, to im wyżej wjadę, tym lepsze widoki!


Do samego Mikulova zjeżdżamy w dół do serca starówki - Ryneczku. Jest uroczy, z jasnymi, pięknie odnowionymi kamienicami i górują nad nimi wieżą kościoła św.Wacława. To co przykuwa uwagę to na pewno Kamienica u Rycerzy, fontanna, rzeźba Trójcy przenajświętszej (aż świeci w promieniach słońca) oraz grobowiec Dietrichsteinów. (Notka: zdjęcia zrobione w różne dni naszego pobytu). Sam plac na ryneczku jest nieduży ale to dodaje mu jeszcze więcej uroku.




Robimy przerwę aby coś zjeść. W tym czasie zmienia się pogoda - zrywa się wiatr i niebo zasnuwają ciemne chmury. Dla nas to znak - niestety - że zamiast zwiedzać, wracamy do domu. Ja jestem niepocieszona trochę, bo chciałam pospacerować i poczuć klimat tego miasteczka. Ale gdy już dojeżdżamy do Kroupy i rozpoczyna się nawałnica (deszcz pada w poziomie tak wieje!, strumienie wody przeplatane błyskawicami i grzmotami, i tak przez 40minut!), to cieszę się że mam dach nad głową.

A po burzy wychodzi znowu słońce. To dobra prognoza na kolejny dzień.

Dobre rozpoczęcie rowerowego wyjazdu, z energią i apetytem co przyniosą kolejne dni.