Roztocze - Guciów, Szumy na Tanwi
Poznajemy kolejne roztoczańskie uroki, patrząc na mapę ciężki był wybór bo tyle miejsc ciekawych a czas uciekał...
Wybieramy Skansen w Guciowie, rowerkiem bo to blisko. Urokliwe miejsce, pan przewodnik ciekawie opowiada o życiu na wsi, łącząc tradycję z historią Lubelszczyzny i odpowiadając na pytania zwiedzających. A podpłomyki pieczone na starym piecu na blasze - mega! Ja, lubując się w ludowości i folklorze, zachwycona jestem, a malwy pod oknem i bociek na słupie koło chaty były jak ta wisienka na torcie. Jedyne co to część wystawy dotycząca geologii i meteorytów dla mnie nie komponowała się z tym miejscem a tym samym nie interesowała mnie zbytnio. No i cena jak za zwiedzania 3-4 pomieszczeń duża (20zl/os), biorąc pod uwagę że utrzymanie tego miejsca nie wymaga dużych nakładów finansowych. Ale ogólnie duży pozytyw, warto zobaczyć.
Wybieramy Skansen w Guciowie, rowerkiem bo to blisko. Urokliwe miejsce, pan przewodnik ciekawie opowiada o życiu na wsi, łącząc tradycję z historią Lubelszczyzny i odpowiadając na pytania zwiedzających. A podpłomyki pieczone na starym piecu na blasze - mega! Ja, lubując się w ludowości i folklorze, zachwycona jestem, a malwy pod oknem i bociek na słupie koło chaty były jak ta wisienka na torcie. Jedyne co to część wystawy dotycząca geologii i meteorytów dla mnie nie komponowała się z tym miejscem a tym samym nie interesowała mnie zbytnio. No i cena jak za zwiedzania 3-4 pomieszczeń duża (20zl/os), biorąc pod uwagę że utrzymanie tego miejsca nie wymaga dużych nakładów finansowych. Ale ogólnie duży pozytyw, warto zobaczyć.
A wracając z Guciowa napotkaliśmy na takie skarby - maślaczki i borowik ceglastopory. Dwa przepyszne obiadki były, mniam mniam!
Druga wycieczka, już samochodem, na równie słynne Szumy na Tanwi, czyli szereg naturalnych kaskad na rzece. Najpierw na pamiątkę przekroczenia granicy zaborów austriackiego i rosyjskiego przez Józefa Piłsudskiego - szlaban i budka strażnicza. A tuż za mostkiem zaczyna się niebieski szlak szumów. Bardzo malowniczo, miło się spaceruje wzdłuż rzeki.
Dochodzimy do polany przy tzw. źródełku miłości (wyschło...) i postanawiamy iść dalej szlakiem niebieskim w stronę kościółka- tzw.główny szlak szumów. Tylko że okazuje się, że dalsza część szlaku to zwykły spacer po lesie. Wiec idziemy, idziemy, idziemy... a kościółek przegapiony, jakoś żadnych znaków nie zauważyliśmy.... więc żmudnie tuptamy po lesie pełnym wrzosu, aż wracamy na brzeg rzeki, do wodospadu na potoku Jeleń. A stąd kilka kroków i jesteśmy z powrotem przy Tanwi. Spacer ogólnie był ok bo ja lubię chodzić, ale jeśli ktoś chciał zobaczyć kaskady na wodzie to decydowanie nie warto iść całej pętli, takie jest moje zdanie.