Jarmark Bożonarodzeniowy Katowice
Trzeci w tym sezonie kiermasz bożonarodzeniowy który odwiedziłam, to ten na katowickim Rynku. Niestety pogoda była paskudna, padał deszcz, więc tylko szybki spacer między stoiskami.
Zaczynam od iluminacji, jak zawsze budzą we mnie dziecko i mimo swej banalności, sprawiają mi radość.
Potem dochodzimy do serca kiermaszu z karuzelą, diabelskim młynem i okrąglakiem (strefa gastro). Obowiązkowo grzane wino (tym razem w wersji bezalkoholowej).
Potem idziemy dalej, między budkami z regionalnym jedzeniem a stoiskami ze świąteczną chińszczyzną, słodyczami i kapciami. Nie ma wow, jest "ale fajne" - i to wystarczy.
Dla mnie odkryciem, i tym co wyróżnia katowicki kiermasz, były budki - domki z żywymi obrazami. Dioramy ożywały po naciśnięciu guzika: dźwięk, ruch i światło. Było tu wszystko, od Myszki Miki, po domek Mikołaja