Praga w zimowej odsłonie

 W tym roku zamarzyło mi się zobaczyć jakiś fajny, duży kiermasz bożonarodzeniowy. W zeszłym roku miałam okazję być w Krakowie i bardzo mi się podobał. Więc w tym roku celowałam w inne miasto. Do wyboru były dwa miasta - Wiedeń albo Praga. Ja optowałam za tym pierwszym, bo podobno wiedeński kiermasz najpiękniejszy. Ale rodzina zadecydowała inaczej, więc pierwszy grudniowy piątek ruszyliśmy do Pragi.

Zatrzymaliśmy się w Salvator Superior Apartments (szczerze polecam), blisko praskiej starówki. Stąd spacerkiem, przez starą żydowską dzielnicę, dochodzimy do Rynku albo do mostu Manesa (w zależności dokąd zmierzamy). Praga w zimowej odsłonie bardzo urokliwa!!

A na Rynku oczywiście króluje Ratusz i Orloj.

Ale jest też kiermasz świąteczny i piękna choinka. Kiermasz mi się podobał, pięknie ustrojone kamienice, mrugające drzewko, muzyka i świąteczna radość w powietrzu.  Liczyłam na więcej stanowisk z lokalnymi wyrobami, zarówno dekoracyjnymi jak i gastronomicznymi. Owszem, było parę stanowisk z pamiątkami z Pragi (magnesiki i tego typu rzeczy "made in China"), dekoracjami świątecznymi (bombki, aniołki itp.) ale nie widziałam nic co byłoby typowo czeskie i mnie urzekło. Było bardzo dużo stoisk z jedzeniem, napojami itp., więc kiermasz taki kulinarny bardziej w mojej ocenie. A nie tego szukałam.


To co jeszcze było mniej fajne niż moje oczekiwania, to ilość ludzi. Było bardzo tłoczno!! Pewnie dlatego, że to było właśnie otwarcie kiermaszu i każdy chciał tu być. Wejście na rynek albo z niego zejście to jak przepychanka w drodze pod scenę na koncercie, hahaha! Nie sposób było dopchać się w pobliże choinki albo dekoracyjnych świetlnych schodów; udało nam się tylko  przypadkiem złapać kawałek świetlnej ścianki z pamiątkowym napisem. 

Ale mimo tych niedogodności bardzo mi się podobało - klimat, zapach grzanego wina i trdelników, bożonarodzeniowe dekoracje i muzyka; wszystko w śnieżnej oprawie.


Poza bożonarodzeniowym kiermaszem, starałam się pokazać moim Panom (Mąż + Syn) uroki Pragi. Spacerując uliczkami wskazywałam aby od czasu do czasu zadarli głowę i zwrócili na coś uwagę, odwrócili się aby ujrzeć widok czy panoramę. No i oczywiście przeszliśmy tradycyjny szlak turysty, czyli z Rynku do Mlostu Karola. Most tłoczny nawet wieczorem, ze światłem latarni i pod pierzynką śniegu. 

Był też spacer na Hradcany, czyli odwiedziny na Zamku Królewskim. Niestety, pogoda nas nie rozpieszczała (podczas naszego pobytu prawie cały czas padał śnieg), a że na zamek trzeba się wspiąć do góry po schodach i chodnikach, wejście było chwilami walką z grawitacją aby się nie poślizgnąć. Ale się udało. Przechodzimy na od bramy, obok katedry aż na Plac Hradczański gdzie siadamy na ciepłą kawkę i deser. Oczywiście cały czas podziwiamy widoki i zabytki królewskiego wzgórza.


Wracamy znowu na Starówkę przez Most Karola, zjadamy coś dobrego (polecam Potrefena Husa), a potem odpoczywamy w naszym apartamencie.

W weekend udało nam się zobaczyć najważniejsze miejsca Pragi, pospacerować uliczkami, poczuć klimat miasta i bożonarodzeniowego kiermaszu. Czyli udało się wszystko co było w planie. Owszem, można było więcej, dłużej, szybciej, z planem... ale nie to było naszym głównym celem. 

Spędziliśmy razem dobry weekend. To się liczy.