Chorwacja - Wspinanie



Wspinanie było jednym z celów naszego wyjazdu do Chorwacji. Miejsca w których się zatrzymywaliśmy były tak dobrane, by połączyć wspinaczkę z plażowaniem. To co mi się najbardziej podoba w chorwackim wspinaniu to skała. Jest to wapień, ale zupełnie inny niż ten z którego zbudowana jest Jura Krakowsko-Częstochowska. Chorwacka skała ma zupełnie inne właściwości, jest bardzo szorstka i dzięki temu ma się lepszą przyczepność. Ponadto jest ostra, z mnóstwem krawędzi które potną naskórek - ale chwyty są pewniejsze i głębsze nic u nas, jest dużo więcej możliwości chwytów więc łatwiej dopasować coś pod swoje umiejętności. To co ja lubię najbardziej to właśnie duże chwyty – nawet z ostrymi krawędziami i szorstkość dającą pewność, że skała ci „nie ucieknie”. Co prawda czubki palców bolą potem tak, że się nie da nic chwycić, ale warto. 
Cliffbase - niesamowite miejsce, wysoki klif z mnóstwem dróg o różnym stopniu długości i trudności. Każdy znajdzie coś dla siebie. My wybieraliśmy drogi średni trudne, nie zależało nam na przekraczaniu swoich granic, raczej na przyjemności wspinaczki. Wspinanie 5 metrów od morza, tuż z plaży. Niesamowite widoki z góry. Są też skały wpuszczone bezpośrednio w morze, gdzie można uprawiać DWS lub asekurować z łódki, ale to nie dla nas.
Wstęp dla wspinaczy jest płatny 30 kun ale warto!

 


 

W Omisiu odpuśclilśmy wspinaczkę.
Wielka Paklenica to wspinanie w cieniu i chłodzie, w wąwozie chwilami wiatr wiał tak, że robiło się chłodno. Tu również ogrom dróg więc można sobie wybierać jaki stopień trudności nam odpowiada; wspinaczy też więcej.
Skała szorstka, w górnych częściach często są tzw."kaloryfery", bardziej wymagające i techniczne. Panowie zafundowali sobie również wielowyciągówkę, imponujące; jestem dumna choć bałam się o nich.






Po drugim wypadzie do Chorwacji na wspinanie, z czystym sumieniem stwierdzam, że wolę tamte skały niż nasze jurajskie. Czuję się na nich pewniej i mogę sobie pozwolić na więcej.
Szkoda że to 1100 km stąd...