Karkonosze. Śnieżka, Strzecha Akademicka
Od początku roku plan na "czerwcówkę", czyli długi weekend Bożego Ciała był jeden: Karkonosze. Pomysł powstał podczas sylwestrowego wyjazdu w te góry, na początku roku udało się zarezerwować noclegi w Schronisku Strzecha Akademicka.
W tym roku "czerwcówka" wypadła pod koniec maja, wcześnie. Dla mnie idealnie, bo czerwiec jest dla mnie za krótkim miesiącem - albo ma za mało weekendów. I choć do tej pory pogoda była ładna, wiosenno - letnia, prognozy na długi weekend były deszczowe. Ale to mnie nie zniechęciło (podobnie jak wyjazd jako singielka po raz kolejny). Karkonosze to moja wielka miłość i teraz, po powrocie z gór, wiem, że to miłość dozgonna.
Jedziemy w czwartkowe przedpołudnie do Karpacza, droga mija nam szybko. Ruszamy żółtym szlakiem spod Dzikiego Wodospadu. Z plecakami, w słoneczne południe idzie nam się powoli, sapiąc mocno bo podejście jest dosyć strome. Ale serca pełne optymizmu. Do schroniska dochodzimy szczęśliwi. Strzecha Akademicka wita nas całkiem przytulną jadalnia z kaflowym piecem, oraz salą w ludowym stylu; taka schroniskowa elegancja. Zaś pokoje po remoncie schludne, ascetyczne, nijakie (ciekawostka: nie ma tu zwykłych gniazdek tylko wejścia usb)
Na szczycie podziwiamy spektakl w wykonaniu chmur i słońca. Jest magicznie. To spełnienie moich marzeń. Przepełnia mnie wdzięczność i spokój.
Powrót pełen euforii, w nadciągających ciemnościach spokojny, przyjemny.
Pierwszy dzień w Karkonoszach cudowny.