Rio Sallagoini - via ferrata. Castel di Drena. Riva dal Garda
Włochy to dla nas również aktywny wypoczynek w górach - skałach.
Zależało nam aby zabrać dzieciaki (12 lat) na ich pierwszą ferratę, aby mogli
spróbować swoich sił i „załapać bakcyla”. Wybraliśmy krótką trasę w okolicy,
prowadzącą wzdłuż koryta rzeki. Szlak zaczyna się nad korytem rzeki, metalowe
stopnie prowadzą na niedużej wysokości (max. 2m), przemierzamy ścianę kanionu
krok za krokiem. To był chyba najtrudniejszy etap – ludzie idą gęsiego i jeden
maruder na trasie (w tym przypadku nasza rodzina – Młody) spowalnia cały
odcinek; co gorsza im wolniej się szło tym bardziej się męczył człowiek bo
odcinek wymagał mocnej pracy rąk. Ale daliśmy radę. Potem podchodzimy pod pierwszy z dwóch mostków linowych - fajne przeżycie, pod nami rzeka, wokół bujna zieleń, można się
poczuć jak na wyprawie Indiana Jonesa.
Po przejściu na drugi brzeg wita nas urocza kotlinka z wodą spływającą z wysokości, wokół zieleń, skały, półmrok. Kojarzy nam się to z magicznym źródłem młodości z filmu Piraci z Karaibów więc na wszelki wypadek pijemy po łyczku. Dalej idziemy pod górę, z olinowaniem lub bez, ale trasa jest prosta i przyjemna, kolejny most wiszący, drabinki.
Kończymy nasz szlak u podnóża zamku w Drena. Odpoczynek, podziwianie
widoków; relaksik.
Muszę przyznać, że ta ferrata
bardzo mi się podobała, była urozmaicona i bardzo malownicza, inna niż typowe
wysokogórskie szlaki. Co do naszego celu został osiągnięty połowicznie, Młody
nie zapałał miłością do takiej formy wspinaczki/wędrowania, ale dał radę i
spisał się na prawdę świetnie.