Andaluzja. Antequera

 Ostatni dzień na południu Hiszpani pod hasłem podróży na lotnisko w Maladze. Ale że apartament w Nerja musimy opuścić rano, a lot mamy wieczorem, czymś trzeba wypełnić dzień. 

Padło na miasteczko Antequera, o którym nie wiedziałam za wiele (znowu kłania się brak przygotowania i nie przemyślenia, eh...). Najpierw kawa przed muzeum klasztornym i pałacem Palacio de los Marqueses de la Peña de los Enamorados. Zjadam Bienmesabe czyli słodki deser z migdałów, białek i cytryny, na biszkoptowym spodzie. Tak posilona ruszam pod górę do Alcazaby w Antegeurze.


Do zamku/fortecy wchodzimy przez bramę Arco de los Gigantes. Na dziedzińcu podziwiamy kolegiatę (Real Colegiata de Santa María la Mayor), którą będę potem też podziwiać z wysokości zwiedzając górne piętra fortecy.


Kupuję bilet za 5 eur na zwiedzanie Alcazaby. Dużo tu wykopalisk - śladów fundamentów poszczególnych zabudowań. W dobrym stanie tylko mury i wieże, które można zwiedzić od środka. Po krótkim spacerze mam wrażenie że widziałam już wszystko co mnie interesowało. Schodzę w poszukiwaniu cienia i chłodu.


Na dole, przy murach stoi rzeźba w hołdzie czasom i ludziom przeszłości - Homenaje a los Antiqiries. Piękny symbol.


Ja natomiast idę do kościoła św. Karmen (Iglesia del Carmen). Pięknie zdobiony, zwłaszcza ołtarz robi niesamowite wrażenie.


Potem szwędam się po uliczkach, dochodząc do Bramy (Puerta de Estepa) obok której znajduje się arena do walk byków. 


Nie sądziłam, że jest tu aż tyle ciekawych miejsc i budowli - niestety musimy wracać i nic więcej nie zobaczymy. Ale i tak uważam, że to była bardzo udana wycieczka. Miasteczko zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.