Andaluzja. Różne smaczki

 Pod hasłem "różne smaczki" wrzucam inne miejsca, tematy, obserwacje z mojego pobytu w Andaluzji.

Przemieszczając się z Malagi do Nerja, zrobiliśmy sobie przystanek w miasteczku La Cala del Moral aby zobaczyć jaskinię Cueva del Tesoro. Jej unikatowość polega na tym, że jest jaskinią wyrzeźbioną przez wodę morską - jedyną dostępną tego typu w Europie. Obłe, faliste kształty wyglądają fantastycznie, do tego w jednej części znajduje się podwodne jezioro, które dodaje jej uroku. Nie jest duża, ale bardzo mi się podobała. Te miękkie kształty i lejące linie przypomniały mi z jakiegoś powodu sztukę Gaudiego.


To co mnie zawsze interesuje, kiedy zwiedzam miasta, to dekoracje na murach, ścianach, ogrodzeniach. W Maladze moją uwagę zwróciły naścienne freski z kafelków, o rozmaitej tematyce - od kwietnych wzorów, po szyldy i reklamy, na motywach sakralnych kończąc.


Ceramika naścienna - czyli kafelki, to znak rozpoznawczy południa Hiszpanii. Chodząc uliczkami, zwłaszcza mniejszych miasteczek, z ciekawością zaglądałam za uchylone drzwi, jak wyglądają ganki mieszkań. Poniżej przykłady - kto nie chciałby tak mieszkać?!

Andaluzyjska kuchnia to owoce morza. Muszę przyznać, że smaki proste ale pyszne. Staraliśmy się posmakować jak najwięcej lokalnej kuchni. Zaczynając od tradycyjnych sardinas, smażonych na plaży na piecach - ogniskach w kształcie łodzi. 

W restauracjach, tawernach  i tapas barach też ciekawie - te kulki to hiszpańskie croquetas - nie mają nic wspólnego z naszymi polskimi krokietami. Miękkie ciasto z nadzieniem smażone na głębokim oleju - tu z kalmarami; niebo w gębie. A obok paella z krewetkami - oba z La Tasquita de en Medio w Maladze. Polecam, pyszne jedzenie.
 

Mojemu synowi najbardziej posmakowały grillowane baby squids, ale grillowane kalmary z warzywami (grillowane - oprószone ciastem albo mąką i wrzucone na głęboki olej) też przepyszne. Również Malaga,  Taberna La Antigua - niepozorny lokal ale jedzenie na najwyższym poziomie, takie nie pod turystów.


W Nerja również królują owoce morza - w Restaurante Jamaica skosztowaliśmy mixu owoców morza, gambas czyli krewetek, oraz dorady; wszystko smaczne.
 

Były też słodkości - klasyczne churros, oraz deser Bienmesabe o którym pisałam w poście o Anteguerze.


Byliśmy na Costa del Sol, więc nie może zabraknąć morza. Piękne o każdej porze dnia, uspokajające. Ludzi na plażach niewiele, głownie grzejących się na brzegu. Wielką przyjemność sprawiało mi siedzenie na piachu lub moczenie stóp w morskiej wodzie, przyglądanie się falom.

Były też instagramowe zabawy.


Pewnie smaczków Andaluzji znalazłabym więcej - pozostałe zostaną we wspomnieniach.